Król Hidetora podbija ogromne terytoria, przez całe życie morduje i grabi inne narody. Jego najstarszy syn, Taro żeni się z Lady Kaede, której cała rodzina została wymordowana przez Hidetora. Średni syn, Jiro wziął ślub z księżniczką z innego klanu, której najmłodszemu bratu Hidetora kazał wyłupić oczy. Najmłodszy syn, Saburo ostrzega wszystkich, że nastąpi chaos i ucieka z rodzinnego domu. Wkrótce po tym Hidetora dowiaduje się, że jego synowie Taro i Jiro nie ufają mu. Ich wojska ruszają na zamek Hidetora i zabijają wszystkich, z wyjątkiem Hidetora i głupca o imieniu Kyoami. W trakcie bitwy, Taro zostaje zastrzelony przez jednego z wojowników Jira. Hidetora wychodzi z płonącego zamku i gdy wojska to widzą odsuwają się krok po kroku. Patrzą się jak przechodzi przez bramę i idzie w kierunku wrzosowisko. Ten były władca odchodzi od zmysłów i jedyna osoba, która zostaje przy nim jest głupiec Kyoami. Na wrzosowisku spotyka niewidomego chłopca, któremu w przeszłości wyłupał oczy. Teraz musi zapłacić za wszystkie swoje zbrodnie. Yasha
Oglądałem po raz trzeci – i jak dla mnie jest jeszcze lepszy od Siedmiu Samurajów. Akira Kurosawa miał przeogromny talent do kręcenia filmów – ubóstwiam kino japońskie, zwłaszcza w jego wydaniu. Podoba mi się gra aktorska, kostiumy, sceny walk, trochę brutalny ale takie są realia XVI-wiecznej Japonii – Tatsuya Nakadai wręcz w roli życia. Arcydzieło! Szkoda, że nie dostał więcej Oscarów. Bardzo smutna i przygnębiająca produkcja, no ale tacy ludzie są wobec siebie i mają w genach zło wyrządzane drugiemu człowiekowi, a zarazem ciągłe walki o ziemię, pieniądze, bogactwa czy w końcu o jadło i trunek. Pięknie to zostało pokazane właśnie w "Ranie". Nie wykluczam wcale ponownego obejrzenia tej cudownej, rzekłbym wręcz niesamowitej produkcji. Najlepszy film 1985 roku według mnie!
Pozostałe
Genialny, doskonały – Tak należy kręcić dramaty kostiumowe.