Młoda Amerykanka Alicia (Juno Temple) przylatuje do Chile na wakacje do swojej kuzynki Sary (Emily Browning). Wspólnie z miejscowymi przyjaciółmi udają się na wybrzeże, aby wypocząć w domku letniskowym nad wodą. Jednak jeszcze przed dotarciem na miejsce docelowe grupę na parę dni musi opuścić Sara, ponieważ ma pilną sprawę do załatwienia w mieście. Alicia, choć nie chce, musi jechać dalej bez kuzynki, z nieznanymi jej ludźmi. Po dotarciu na miejsce niechęć dziewczyny do towarzystwa jeszcze bardziej się pogłębia. Dodatkowo męczy ją bezsenność, przez co zaczyna odrywać się od rzeczywistości. Beznickowy
Nie byłbym aż tak krytyczny wobec tego filmu. Miło obejrzeć produkcję, w której grupka młodych ludzi wyjeżdża do domku na odludziu i niemal każde z nich nie zostaje zamordowane w coraz to bardziej wymyślny sposób. Jeśli chodzi o napięcie i atmosferę, to mi w gruncie rzeczy taki klimacik przypasował. Michael Cera to największe zaskoczenie, świetnie się spisał – jest to jedyna jego rola, w której mnie nie irytował, bo do tej pory grywał tylko zniewieściałych chłopczyków o niskim ilorazie inteligencji.
Jeśli chodzi o Juno, to też nie przesadzałbym. Zdarzało jej się pokazywać więcej. Swoją drogą zawsze mnie ona zadziwia tym, że jej postacie są równie sympatyczne, co denerwujące. Nie inaczej jest tutaj.
Czym jest ten film? Nie analizą obłędu, nie krytyką głupoty młodych ludzi, nie thrillerem, to po prostu zwykła historyjka, która może się podobać lub nie. Mimo wielu wad ma swoje plusy. Przez pół filmu czekałem, aż Michael Cera zacznie sadystycznie znęcać się nad Juno, a przez następne pół filmu czekałem aż Juno zacznie mordować swoich towarzyszy.
SPOILER
Oczywiście czekałem na próżno i to chyba najbardziej mi się podoba w "Magii"… Rzecz jasna, poza pięknym tyłkiem Juno :)
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
2/10 – Ten film był naprawdę przerażający. Jest przerażającą porażką w budowaniu napięcia, uwiarygodnienia zdarzeń i postaw bohaterów, jak i finałowej konkluzji. "Magia" posiada wiele niezamierzenie śmiesznych momentów, na czele z Michaelem Cerą który popada w autoparodię nie potrafiąc odnaleźć się w roli dziwacznego geja. Posiada też niesamowitą ilość momentów zapychających fabułę jak przykładowo niekończąca się scena skoku do wody. Ten film potrafi znużyć i niezamierzenie rozśmieszyć, za to na pewno nie potrafi trzymać w napięciu.
Aż trudno uwierzyć, że twórcą tego dzieła jest Sebastian Silva, odpowiedzialny za wyróżnioną wieloma nagrodami, w tym nominacją do Złotego Globu ’Służącą". "Magic, Magic" to rzecz tylko dla fanów wdzięków Juno Temple, która pokazuje się tutaj nago z prawie każdej strony.
Właściwie nie wiadomo czym "Magia" chciałaby być. Analizą obłędu? Ponosi totalną porażkę. Krytyką wiary w zabobony? Finałowy wątek jest wzięty, za przeproszeniem, z pięknego tyłka Juno Temple, to trochę za mało. Krytyką głupoty młodych ludzi? Tutaj również mamy tylko lekkie ślizganie się po temacie. Thrillerem? Nie rozśmieszajcie mnie.