Dan Millman jest utalentowanym młodym atletą marzącym o złocie olimpijskim, który zrobi wszystko by być najlepszym. Osiąga sukces za sukcesem, ma trofea, szybkie motory, dziewczyny i jest zapraszany na wiele imprez. Życie Dana ulega gwałtownej zmianie gdy na stacji benzynowej poznaje człowieka. Zna on klucz do zupełnie innego świata: świata siły i zrozumienia. Nastolatek uświadamia sobie, że przed nim jeszcze długa droga do stania sie naprawdę wielkim. Anonimowy
Kto czytał książkę ten mógł się spodziewać filmu wybitnego. Niestety jak to z reguły bywa filmy nie dorastają do geniuszu książek. Szczególnie kiedy nie mamy do czynienia z prostą historią. Scenarzyści nie potrafili w pełni przekazać mądrości płynącej z książki. A wystarczyło posłuchać autora Dana Millmana i jestem przekonany, ze film odbiłby się szerokim echem. Jako fanatyk Dana Millmana i jego filozofii jestem mimo wszystko zwolennikiem tego filmu pomimo tego, że nie jest on w nawet w połowie tak dobry jak historia opowiedziana w wersji papierowej. Mocnym punktem jest na pewno to, że do tego filmu można wracać i odkrywać nowe treści. Kto zaczyna od filmu musi bez dwóch zdań sięgnąć po książkę.
Teraz i wędrówka – Jeżeli ktoś miał kiedyś choć przez chwilę "Wojownika światła" Coelhiego to odczuje deja vu ;) Niestety będzie miał też poczucie sztywności i wciskania tekstów na siłę. Dosłownie – wciskania. W filmie jest chyba tylko jedna scena, w której dialogi przesycone "mądrością pospolitą" zostały zgrabnie wplątane w akcję.
Mimo swojej sztywności, przewidywalności i oklepanego motywu film wrzucam do szuflady z "coś wnoszącymi".
Wczoraj kazano mi wybrać film na wieczór. Dzisiaj, mając na temat Siły spokoju zdanie jakie mam, wybrałabym dokładnie ten sam film – niemiecką produkcję z niedociągnięciami, którą z przyjemnością się ogląda i, przynajmniej przez jakiś czas, przekłada jego wartości na nasze tu i teraz.
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
klapa spodziewałem się czegoś lepszego a tak walczyłem by nie zasnąć