O miłości bez granic 8
Dziewczyna z portretu to film, który wyróżnia się na tle innych propozycji kinowych. Oparta na faktach historia zmiany płci przez Einara Wegenera porusza temat ciężki, jednak jak najbardziej aktualny, choć akcja dzieje się w latach 20. i 30. ubiegłego wieku. W dobie oswajania społeczeństwa ze środowiskiem LGBTQ tematyka ta, choć nadal budzi skrajne emocje, trafia do coraz większej grupy odbiorców.
Tym samym zainteresowanie filmem jest dość spore, choć na to mógł też mieć wpływ dobór obsady, m.in. laureata Oscara za rolę w Teorii wszystkiego Eddie'ego Redmayne'a. Gra aktorska bez wątpienia jest atutem filmu. Zarówno główny bohater, jak i partnerująca mu jako żona Gerda, Alicia Vikander zagrali wręcz brawurowo. Nie zaskakują więc ich tegoroczne nominacje.
Tom Hooper zadbał o to, aby temat przedstawić w sposób przystępny dla statystycznego widza; akcja filmu nie przedłuża się, jest dość wartka, i pomimo dramatyzmu tematu, film ogląda się lekko i z przyjemnością. Przemiana Einara w jego alter ego - Lili - przeplata się z emocjami jakie towarzyszą jego małżeństwu z Gerdą oraz jak wspólnie (i oddzielnie) odnajdują się ze swoim problemem w ówczesnym społeczeństwie. Film nie skupia się więc bezpośrednio na samej tematyce transseksualizmu, ale również na miłości i obyczajowości danej epoki.
Bez wątpienia wpływ na jakość filmu ma też wspaniała muzyka jaka towarzyszy nam podczas całego seansu oraz niesamowita sceneria i kostiumy, które pozwalają widzowi odnieść wrażenie przeniesienia się w czasie. Dlatego, nawet jeżeli sam temat Dziewczyny z portretu do nas nie trafia, to choćby dla poczucia klimatu dawnych lat, warto wybrać się do kina na ten specyficzny i momentami wzruszający film.
Film przedstawia losy młodego mężczyzny o skłonnościach transseksualnych. Nie są one niczym złym – każdy ma jakieś skłonności. Problem w tym, że bohater zaczyna w pewnym momencie im ulegać, tracąc stopniowo nad tym kontrolę, co w końcu powoduje całkowitą degenerację osobowości. Młody, zdolny i odnoszący sukcesy artysta o ustabilizowanej sytuacji osobistej i zawodowej, zmienia się krok po kroku w pożałowania godną kreaturę, parodię istoty ludzkiej, która doprowadza się ostatecznie do fizycznego samounicestwienia, przy wydatnej pomocy poznanego lekarza – szarlatana.
Raczej nie było to intencją twórców, ale udało im się stworzyć film o charakterze wręcz edukacyjnym. W pewnym stopniu demaskuje on mechanizm dewiacji, a konkluzja jest oczywista – nikt nie rodzi się zboczeńcem, tylko jest to proces, do którego inicjacji niezbędna jest świadoma zgoda ze strony osoby o określonych predylekcjach. Z tego powodu może to być wielce pouczający materiał dla ludzi zagubionych, stojących u progu decyzji – powściągać popędy, czy też dać im zielone światło, do czego zachęcają gorąco współcześni pseudonaukowi kuglarze – manipulanci.