Ceny idą w górę, więc także stawka za głowę legendarnego zabójcy, Johna Wicka przebiła już sufit. Stając do ostatecznego pojedynku, który może dać mu upragnioną wolność i zasłużoną emeryturę, John wie, że może liczyć tylko na siebie. Dla niego, to nic nowego. To co zmieniło się tym razem, to fakt, że przeciwko sobie ma całą międzynarodową organizację najlepszych płatnych zabójców, a jej nowy szef Markiz de Gramond jest równie wyrafinowany, co bezlitosny. Zanim John stanie z nim oko w oko, będzie musiał odwiedzić kilka kontynentów mierząc się z całą plejadą twardzieli, którzy wiedzą wszystko o zabijaniu. Tuż przed wielkim finałem tej morderczej symfonii, John Wick trafi na trop swojej dalekiej rodziny, której członkowie mogą mieć decydujący wpływ na wynik całej rozgrywki. opis dystrybutora
Wizualnie – rewelacja. Logiki brak, ale to taki typ kina, że nie można tego traktować jako zarzut. Zdecydowanie zbyt długi.
John „Wańka Wstańka” Wick w czwartej odsłonie jest jak mokre marzenie niedzielnych graczy, którzy eliminują kolejne hordy przeciwników z kodem na nieśmiertelność. Na początku może i wciąga ale po pewnym czasie staje się męcząco nudne a przynajmniej dla mnie. Zdecydowanie za długi i juz po połowie filmu wielokrotnie powstrzymywałem odruch ziewania.
Pozostałe
Cudne zakończenie tej serii, ale mam nadzieję, nie uniwersum, moje ulubione sceny to Osaka i końcowa nawalanka w Paryżu.