Aktywność

Jeśli już zwiastun wygląda koszmarnie mimo iż zazwyczaj zawiera najlepsze sceny to, aż strach pomyśleć jak będzie wyglądał cały film. I o co chodzi z nazwaniem go Frankenstein? No chyba, że całe to "Frankenstein must be destroyed" odnosiło się do doktora.

Nie miałam na myśli nic złego. Oglądałam z nią wywiad gdzie mówiła, że "Głupi i głupszy" to jedna z jej ulubionych komedii i że zna wszystkie dialogi na pamięć.

Można się było spodziewać, że będzie chciała wystąpić w tym filmie.

Z rozmowy między agentką Hill i doktorem wynika, że jest w tym coś więcej niż tylko sfingowanie śmierci. Zrobili mu coś o czym nawet sam Coulson nie wie. Kto wie, może rzeczywiście jest klonem.

Sleepy Hollow – Pokładałam wielkie nadzieję w tym serialu i na całe szczęście się nie przeliczyłam. Pilot był bardzo dobry. Na pewno będę oglądać dalej. Jedyna rzecz z którą miałam drobny problem to zmiana broni jeźdźca pod koniec odcinka. Wolałabym żeby wrócił do poprzedniej.

Brooklyn Nine-Nine – Nie było tragicznie, ale nie było też dobrze. Taki tam przeciętniak. Dało się obejrzeć, ale pilot nie był zbyt zabawny.

Dobrze, że nawet nie brałam się za Dads. Już sam zwiastun mnie odstraszył i jak czytam opinie na jego temat to widzę, że podjęłam dobrą decyzję.

No cóż, wtedy jego obecność z mojej strony byłaby akceptowalna, ale tylko jeśli byłby na ekranie przez bardzo krótki moment ;) Najlepiej też by było, żeby go ucharakteryzowali tak żebym go nie rozpoznała.

Nawet gdyby miał być tylko statystą i pojawić się gdzieś tam w tle na kilka sekund to i tak za duża dawka Biebera jak na mój gust.

Wydaje mi się, że po tym jak wiele osób narzekało na wybór Afflecka (w tym i ja) zażartowali sobie z nas, żeby pokazać, że zawsze może być gorzej.

No i dobrze, że już kończą. Z sezonu na sezon serial jest coraz bardziej niedorzeczny. Najbardziej mnie irytuje w True Bloodzie, poza Paquin oczywiście to, że w każdym sezonie powciskają tych nic nie wnoszących wątków pobocznych. W tym sezonie np. Sam i ta jak jej tam, po co to było nie wiem; Alcide i wilkołaki również bezużyteczne, pomijając fakt, że byli niemiłosiernie irytujący. Już nie wspominając co ja myślę o całej tej idiotycznej historii z Warlowem.

No cóż, lubię Coopera, ale nie jest to głos jaki sobie wyobrażałam, że Rocket posiada. Moim preferowanym wyborem byłby David Wenham. Marvel oczywiście poszedł w kierunku bardziej znanego aktora. Trudno ich winić. Nie jest to specjalnie popularny komiks (zupełnie nie rozumiem czemu) więc próbują dać jak najwięcej znanych nazwisk, żeby przyciągnąć widzów. Jakby nie było Rocket to ich być albo nie być. Jeśli go nie schrzanią to film powinien się sprzedać.