Bert

@Bert

Aktywność

PROPONUJĘ TEMAT - NAJLEPSZA ADAPTACJA FILMOWA DZIEŁA LITERACKIEGO(KINO,TELEWIZJA) - LUDZIE KINA

Fakt, te ekranizacje były lepsze od prozy Żukrowskiego. Z ciekawostek, w "Zapachu…" partnerowała Wilhelmiemu Izabella Dziarska, matka Sary Muldner, do której to Sary czuję mocną sympatię, choć w takim małym filmie "Na boso" pokazała, iż nie jest tylko ładną panną. Swój talent ma."Disneyland" – inteligentna ekranizacja, z Olbrychskim, który sam nie wie, czego chce, zawsze bliską memu sercu Barbarą Kwiatkowską i jak zwykle świetnym Zbigniewem Cybulskim, który nieudaną karierę sportową rekompensuje sobie ganianiem innych zawodników jako trener. Gdy już jesteśmy przy Dygacie, to warto wymienić ekranizację "Jeziora Bodeńskiego"(reż.Jan Zaorski), niezła – dobre role Holoubka i Krzysztofa Pieczyńskiego oraz Małgorzaty Pieczyńskiej. Lecz to też nie na pierwszą dziesiątkę.

ULUBIONA FILMOWA PIOSENKA LUDZIE KINA

No, bez przesady, taki stary jeszcze nie jestem, lecą przecież często powtórki. Akcja "Prawa i pięści"? Ogólnie idzie to tak – Facet(gra go Gustaw Holoubek) przyjeżdża pociągiem na Ziemie Odzyskane i szuka roboty. Zabiera się z grupą typów na ciężarówce, aby zająć w imieniu "władzy ludowej" opuszczone przez Niemców miasteczko. Na miejscu okazuje się,że typy to banda szabrowników,która chce wywieść z miasta cenne wyposażenie sanatorium, dzieła sztuki i inne fanty. Holoubek sam się im przeciwstawia i po długiej wymianie ognia zwycięża. Kiedy wojsko nadciąga z odsieczą,proponują mu posadę burmistrza. On odmawia, wyjeżdża w siną dal. Takie polskie "W samo południe". Używałem języka adekwatnego do treści a la western – bandziory, ostatni sprawiedliwy itd. Balladę Fettinga dość łatwo znalazłem na Google, Herdegena jeszcze nie,lecz ten kawałek dobrze pamiętam. Na razie!

Al Pacino LUDZIE KINA

Facet o niesamowitym talencie, poza tym po prostu widać na ekranie, jak ciężko pracuje nad każdą rolą. Mnie ujął jego "duet" rywalizującego policjanta z szefem gangu prującego banki i furgonetki ze szmalem i akcjami – ogólnie rzecz biorąc( w tej roli Robert de Niro) w "Gorączce". Pojedynek dwóch wielkich aktorów, ciekawa sytuacja dramatyczna i uczta dla widza.

Najgorszy aktor... ;) LUDZIE KINA

Toczy(toczył?) się tutaj spór o zdolności aktorskie Leonarda di Caprio). To zdecydowany ulubieniec płci pięknej, a do takich aktorów zawsze podchodzi się z podejrzliwością, co do ich umiejętności zawodowych. Nie wiem, warsztat z wiekiem mu się poprawia, nie jest to z pewnością aktor najgorszy. Z ciekawostek, z rodziną di Caprio był zaprzyjaźniony wybitny, chociaż ekscentryczny polski rzeźbiarz i plastyk Stanisław Szukalski(1893-1987), znany także jako Stach z Warty. Szukalski był również zaangażowany w artystycznym skrzydle nacjonalizmu pogańskiego w Polsce. Już jako młodzieniec wyjechał do USA za swoim ojcem, później wrócił do kraju, z którego ponownie wyjechał(raczej uciekł przed poszukującymi go Niemcami) do Stanów, w październiku 1939 r.Miał również obywatelstwo amerykańskie. Za oceanem żył w biedzie, jego sztuka nie była rozumiana,poznał ojca Leonarda, Georga – mającego kontakty w światku artystycznym. Podobno Szukalski uczył małego di Caprio rysowania. W 2000 r. di Caprio był głównym sponsorem wielkiej wystawy dzieł Szukalskiego. Jego rola w "Titanicu" – ni to buntownika, ni to malarza(w filmie ciągle coś szkicuje) – jest uznawana przez niektórych znawców tematu, za rodzaj hołdu złożonego Szukalskiemu. Faktycznie, Szukalski pierwszą podróż do USA odbył w podobny sposób, tyle że jego statek nie zatonął…

ULUBIONA FILMOWA PIOSENKA LUDZIE KINA

Zapomniałem dodać, że mój ulubiony utwór Edmunda Fettinga, to "Nim wstanie dzień" z filmu "Prawo i pięść" Edwarda Skórzewskiego. Wspaniały głos miał również niezapomniany Leszek Herdegen, co udowodnił śpiewając z wielką klasą balladę "W stepie szerokim" w serialu "Przygody Pana Michała".

ULUBIONA FILMOWA PIOSENKA LUDZIE KINA

Zawsze z przyjemnością słucham " I was born under a wondering staf" w wykonaniu Lee Marvina(film "Pomaluj swój wóz" w dość karkołomnym stylu musical/western/komedia). Aż dziw bierze, że ów symbol filmowego twardziela, choć mający w swym dorobku role bardziej spolegliwych jegomościów, tak dobrze śpiewał. Szkoda,że robił to rzadko. W Polsce piękne filmowe ballady wykonywał Edmund Fetting, zresztą nie tylko aktor, lecz i piosenkarz oraz muzyk jazzowy.

PROPONUJĘ TEMAT - NAJLEPSZA ADAPTACJA FILMOWA DZIEŁA LITERACKIEGO(KINO,TELEWIZJA) - LUDZIE KINA

Pierwsza trójka(poza jedynką), to problem dość skomplikowany – "Wesele" czy "Faraon" na drugim miejscu? No, ale wtedy wypada z niej "Potop", duża strata. Przydałoby się też docenić "Pana Tadeusza" Wajdy i serialową "Lakę" Bera.

PROPONUJĘ TEMAT - NAJLEPSZA ADAPTACJA FILMOWA DZIEŁA LITERACKIEGO(KINO,TELEWIZJA) - LUDZIE KINA

Właściwie tak samo ułożyłbym ten ranking. Może tylko wyżej umieściłbym "Wesele" Andrzeja Wajdy – dla mnie arcydzieło. Cenię też sobie jego adaptację "Pana Tadeusza" – stał się cud! Polacy – przynajmniej na jakiś czas – pokochali poezję i przypomnieli sobie, że mają wieszcza o nazwisku Mickiewicz. Szacunek za docenienie "kanonicznej" – w rozumieniu wierności zamierzeniom pisarza – adaptacji "W pustyni i w puszczy" Ślesickiego(zresztą książka i film, to sentymentalne wspomnienia z mojego dzieciństwa). Ten nowy, żałosny komiks z ruchomymi obrazkami, autorstwa niejakiego Hooda, nie zasługuje na miano adaptacji! Facet, za przeproszeniem, wykastrował piękną, barwną i patriotyczną książkę Henryka Sienkiewicza. Później płaczemy nad zanikiem wrażliwości u młodzieży. Dziękuję i Pozdrawiam!

Potop (1974)

No cóż, "Pasję" odebrałem bardzo uczuciowo, mistycznie, religijnie, dlatego ta dziesiątka. Poza tym, cóż – męskie podejście, jesteśmy niejako genetycznie bardziej uodpornieni na okrucieństwo. Uwagi o "Potopie" słuszne, lecz nawet z tych rankingów wynika,że gdyby "Potop" był bardziej znany w świecie, to osiągnąłby sukces równy "Powrotowi króla", jeżeli nie większy. Oczywiście, Marek narzucił nam tutaj pewną konwencję mieszania gatunków, stąd często nasza dyskusja osiada na mieliźnie. Dzięki za swoich faworytów w dziedzinie adaptacji polskiej literatury! Sam się za to wezmę w chwili czasu. Teraz lecę, bo mnie faktycznie wywalą z roboty. Pozdrawiam.

Potop (1974)

Na szczęście jeszcze nie wyszedłem z chaty. Marku! Kostiumy w "Potopie" są genialne, wręcz do perfekcji przypominają stroje z epoki. I jak aktorzy je noszą! Jakby w nich chodzili na co dzień. Hoffman jest zresztą z tego znany, bardzo dba o wiarygodność kostiumologiczną swych filmów. Nawet w słabym "Ogniem i mieczem", kostiumy wyglądały wspaniale, wprost iskrzyły się bogactwem dopracowanych szczegółów. No, może w "Kiedy słońce było bogiem" trochę improwizował, lecz odtwarzał czasy pozbawione pod tym względem dokumentacji.Nie oceniam tutaj samego serialu – taki sobie,ale była to pierwsza próba odniesienia się do naszych przedchrześcijańskich dziejów; "Gniazda" nie liczę, bo ten film tkwił niejako na granicy epoki pogańskiej i chrześcijańskiej. Poza tym Marina Aleksandrowa – miód z mlekiem!

Proszę czekać…