Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Droga smoka (1972)

Sceny w restauracji, kiedy główny bohater je kilka talerzy zupy i legendarna wręcz walka z Chuckiem Norrisem. Dla tych scen oraz wspaniałej kreacji Bruce’a Lee warto obejrzeć. Był niesamowity. W dodatku: film kręcony w moim najulubieńszym kraju w Europie, w najulubieńszej stolicy.

Wściekłe pięści (1972)

Sztuki walki oraz wspaniała kreacja Bruce’a Lee wynagradza nieciekawą historię i słabe aktorstwo. Dał radę pomścić śmierć swojego najlepszego nauczyciela i ludzi, co zakazywali wchodzić do ogrodu psom i Chińczykom. Składam gwieździe tego filmu ogromny hołd. Niech świadczy o hołdzie też fakt, że wygrał z Chuckiem Norrisem w Drodze Smoka.

Mucha (1986)

Co za wysmakowany plakat do filmu. Poezja!

Wielki szef (1971)

Może nie tak dobry jak Wejście Smoka, ale fajnie się ogląda.

Bitwa o Midway (1976)

Film fajny ze świetnymi rolami Henry’ego Fondy i Charltona Hestona. Ale jeśli ktoś chce się dowiedzieć więcej na temat działań wojennych na Pacyfiku, to polecam wyśmienitą książkę Zbigniewa Flisowskiego pod tytułem "Burza nad Pacyfikiem".

Najdłuższy dzień (1962)

Bardzo dobry film. Jednakże bardziej podobała mi się książka Corneliusa Ryana o tej samej nazwie, najbardziej szczegółowo opisała sceny lądowania w Normandii 6 czerwca 1944. Ale jak na lata sześćdziesiąte, cud, miód i orzeszki. Aktorstwo, piosenka przewodnia, sceny batalistyczne – lądowanie o którym wcześniej wspomniałem, wygląda bardzo ubogo w porównaniu do Szeregowca Ryana. Tym niemniej, dla fanów kina wojennego pozycja obowiązkowa.

Tora! Tora! Tora! - Atak na Pearl Harbor (1970)

Najlepszy film wojenny lat 70-tych zaraz po Czasie Apokalipsy. Tora Tora Tora ma wszystko: aktorstwo, sceny awiacyjne, muzyka odpowiednio dopasowana, do tego apogeum w postaci nalotu na Pearl Harbor – finał z odejściem generała Yamamoto jest naprawdę imponujący. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmów, nie postarzał się nic a nic.

Patriota (2000)

@muniez1 Dokładnie. Patriota mógłby być debeściakiem – gdyby nie ten patos wylewający się hektolitrami z ekranu i zaniżający mi ocenę.

Przygody Pana Michała (1969 - 1969)

Serialowy Pan Wołodyjowski jest jeszcze lepszy od filmowego.

Teoria wielkiego podrywu (2007 - 2019)

Parę odcinków obejrzałem. Mi się nigdy nie podobał – nie wiem skąd zachwyt u mojego ojca, który jest zafascynowany tym serialem. Nie umywa się do Jasia Fasoli lub chociażby Przyjaciół (oczywiście mówię o sezonach 1-7).

Proszę czekać…