Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Vabank (1981)

@Chemas Nie oglądałem pięć lat i dzisiaj sobie do niego wróciłem i bardzo mi się podoba. Uśmiałem się po same pachy, bardzo dobry film. Tym niemniej – znam osobiście jeszcze lepsze komedie od tej, jeśli chodzi także o Polskę. Ucho od śledzia – hasło dwóch głównych bohaterów!

Vabank (1981)

@Chemas Najbardziej z Juliusza Machulskiego podoba mi się "Seksmisja". W ogóle wczesny Juliusz Machulski jest super, bo lata dziewięćdziesiąte i po 2000 roku to już nie było wcale to. Nawet dosyć udane "Pieniądze to nie wszystko" nie sprawiło, że król polskiej komedii wraca, gdyż takim był, jest i będzie Stanisław Bareja. Komediowy tron Polski zapewnił on sobie po wsze czasy. Poważnie.

Vabank (1981)

@simonperch Dla mnie przereklamowaną komedią są oba "Kilery". Za to Vabanki mi się nigdy nie znudzą i mógłbym do nich wiecznie wracać. Jan Machulski stworzył wręcz swoją ikoniczną kreację, na czele z Leonardem Pietraszakiem i Jackiem Chmielnikiem. Na same hasła "Niech będzie, że jesteśmy kwita", "Ucho od śledzia" czy "Jak się to wszystko uda, to się chyba upiję" lub chociażby "Źle się dzieje w państwie duńskim" natychmiast pojawia mi się banan na twarzy. Współczesne filmy praktycznie wcale nie potrafią tego zrobić – dlatego sięgam po filmy z okresu XX wieku.

Vabank (1981)

@Chemas Ja wyżej od Vabanku stawiam sobie "Misia", "Samych swoich", "Seksmisję", "Czterdziestolatka" lub chociażby "Nie ma róży bez ognia". Co nie znaczy, że "Vabank" też się zalicza do grona najlepszych polskich komedii.

Vabank (1981)

Bardzo dobra komedia. Jeden z tych filmów do których co jakiś czas wracam.

Gliniarz z Beverly Hills III (1994)

Niespecjalnie mi się podobała ta część. To już nie jest to samo, co pierwsza część. Ba, druga część momentami dorównywała pierwszej części – w trzeciej praktycznie niczego takiego nie uświadczymy. Sam Eddie Murphy to nie wszystko, żeby utrzymać poziom.

Gliniarz z Beverly Hills II (1987)

Całkiem fajny. Można się nieco uśmiać. Eddie Murphy jak zwykle w niezłej formie. Ale to już nie jest to samo, co pierwsza część. Oj nie, nie.

Gliniarz z Beverly Hills (1984)

Genialna komedia. Najlepsza z udziałem Eddiego Murphy. Mnóstwo scen, które rozbroiły mnie na łopatki, np. są to: przezabawny pościg początkowy po mieście (chociaż o niebo lepszy był w Blues Brothers), zawiadomienie w hotelu, że tytułowy gliniarz będzie przeprowadzał wywiad z Michaelem Jacksonem, jak wypadł z budynku w odłamkach szkła a potem go aresztowali bez jakiegokolwiek powodu, legendarne już wepchnięcie banana w gaz spalinowy samochodu, strzelanina w barze ze striptizem, przegląd magazynu towarowego i rozmowa na temat przewozu cłowego, albo końcowe ostrzeliwanie posiadłości w Beverly Hills to już klasyka tematu i z pewnością coś, co każdemu z czarnoskórym aktorem będzie się kojarzyć. Dawno się tak nie uśmiałem, poważnie. Reżyser i dwóch scenarzystów mają ogromne poczucie humoru i dziękuję im za stworzenie prawdziwego dzieła komediowego. Jeżeli już się rozmawia w starych komediach na seksualne tematy, to z zachowaniem odpowiedniego balansu. Nie ma co, dzisiaj w komediach królują same bluźnierstwa, a nie śmieszne sytuacje, które będzie się pamiętać nawet i za 100 lat. Gorąco polecam, jeżeli chcesz się uśmiać. 10/10

Bunt na "Bounty" (1962)

Bardzo dobra, a zarazem najlepsza wersja historycznego tytułowego buntu na HMS "Bounty". Marlon Brando i Richard Harris stworzyli bardzo zgrany duet i zagrali po prostu brawurowo. Każda scena z ich udziałem to balsam dla moich oczu. Ciekawostka: muzykę do tego filmu napisał pół-Polak, pół-Żyd – czyli Bronisław Kaper. Jestem pod wrażeniem, jak muzyka idealnie komponuje się z klimatem danej sceny i tematyką samego dzieła. Mieli więcej pieniędzy, skoro na wyspie Tahiti umieszczono nie tylko kobiety, ale i samych mężczyzn, w przeciwieństwie do wersji z 1935 roku. No i mieszkańcy tej wyspy, dzięki załodze statku nie odczuwali głodu i pragnienia. Akcja buntu ekipy całego statku dzieje się w czasach, kiedy Polsce zabierano coraz więcej miejsca, aż w końcu znaleźliśmy się pod zaborami na 123 lata. Jak dla mnie postacie nie kuleją. Wprost przeciwnie, w przeciwieństwie do 1935 i 1984 roku zostało to idealnie wyważone i niegłupio podane widzowi na przysłowiowej tacy. Ale najlepszym filmem 1962 roku na zawsze u mnie pozostanie "Lawrence z Arabii" Davida Leana, mojego imiennika. Tym niemniej, polecam dosłownie każdemu przeżyć "Bunt na Bounty".

Bunt na Bounty (1984)

Skończyłem oglądać przed chwilą. Najgorszy z wszystkich trzech wersji "Buntu na Bounty". Ale za to całkiem udany duet Anthony’ego Hopkinsa i Mela Gibsona.

Proszę czekać…