@dawidek98
Byłem na tym ścierwie w kinie. Moja czołówka najgorszych filmów wojennych w historii kina. Gdyby ten film był człowiekiem, to kazałbym go wykastrować. Aktorstwo fatalne, muzyka niedopasowana wcale do sytuacji, historia wcale nieciekawa. A książka tak bardzo mi się podobała i nabrała mi apetytu na ten jakże okazało się później sknocony, a zarazem nieudany film. Jakbym patrzył na pijaków, a nie pilotów "Dywizjonu 303" z twórczości Arkadego Fiedlera. Nadaje się tylko do zapomnienia.
Też mi się nie podobał. Nawet bardziej niż komentującym tu na dole. Beznadziejny. Nie wiem, skąd u niektórych zachwyt nad tym serialem. Aktorzy fatalnie zagrali. Nie umywa się do Kolumbów lub chociażby "Stawki większej niż życie".
Genialny serial! Mało tutaj wpisów, bo mnóstwo ludzi woli oglądać tureckie pierdoły czy inne "M jak Mdłości". Aktorstwo młodych ludzi wyniosło się na galaktyczny poziom – wystarczy tutaj wyróżnić Jana Englerta, Władysława Kowalskiego lub chociażby Marka Perepeczkę. Muzyka Jerzego Matuszkiewicza idealnie dopasowana do sytuacji – ponura, niepokojąca, a zarazem bardzo tajemnicza. Sama czołówka przedstawiająca bohaterów przez fascynujący głos narratora to mistrzostwo świata! Każdy z pięciu odcinków był genialny, ale to ten ostatni mógłby naprawdę służyć za dokument o powstaniu warszawskim w 1944 roku. Co ja mogę napisać: każdy interesujący się II wojną światową musi obejrzeć to przepiękne dzieło sztuki. Dialogi same w sobie są genialne – bohaterowie dyskutują o planach na przyszłość, o dziewczynach, żonach, a nawet o panującej sytuacji wokół. Nawet mam swoją ulubioną scenę z tego serialu: Sylwester 1943/1944, kiedy to bohaterowie zapalają zimne ognie i życzą sobie wszystkiego najlepszego na Nowy (chociaż wcale nie lepszy od poprzedniego) Rok. Ten serial wcale nie zasługuje, by być w cieniu. Janusz Morgenstern miał ogromną smykałkę do kręcenia seriali wojennych. Chapeau bas!
Fajny film, z dobrym scenariuszem. Bardzo mi odpowiadała świetna rola Robina Williamsa.
Trzeba przyznać, że to całkiem udana kontynuacja.
Genialny film opowiadający o tym, jak świat mieści w sobie mnóstwo pokus. Rozglądanie się za innymi będąc żonatym, zdradzanie w myślach, marzenia o idealnej miłości – uważam, że każdy człowiek powinien sięgnąć po filmografię Stanleya Kubricka i poczuć ten niesamowity klimat jego arcydzieł. Bo Peter Sellers nie zagrał już chyba lepiej poza Humbertem i Doktorem Strangelove. Tylko jedno mnie mierzi – wcale to nie jest komedia, a widnieje pod stroną tego filmu właśnie taki gatunek. Niesamowicie intensywne i dające do myślenia kino. Reżysera stawiam za wzór.
Bardzo fajna komedia romantyczna – Audrey Hepburn i Gregory Peck pokazują, że można zrobić taki film bez użycia wulgaryzmów i mówienia "Kocham Cię" co chwilę. Najlepsza i najbardziej pamiętna scena z Ustami Prawdy została odegrana w moim prawdziwym życiu, bo sam obejrzałem ten film przed moimi osobistymi wakacjami w Rzymie, włożyłem ręce do Ust Prawdy, skłamałem i rzeźba dosłownie nic mi nie zrobiła. Mnóstwo pięknych ujęć i budynków, zakochałem się po prostu w tym mieście. Mnóstwo jazdy na skuterze, bijatyka nad Tybrem w nocy i wpadanie sobie głównych bohaterów w objęcia sprawiają, że to klasyka gatunku i trzyma się lepiej niż niejeden współczesny film tak naprawdę.
Mimo, że ten film ma ponad 60 lat na karku to i tak dzisiaj wciąż wyśmienicie się ogląda. Kirk Douglas był genialnym aktorem, co potwierdził swoją życiową kreacją w wyżej omówionym dziele. Stanley Kubrick i Kirk Douglas – bardzo udała im się współpraca, która zaowocowała dwiema wybitnymi dziełami. Mi się absolutnie nie dłużyło, fenomenalne zdjęcia, wybitna muzyka sprawiają że 3 godziny minęły mi jak strzał. Kocham kino z XX wieku.
Stanley Kubrick zawsze w doskonałej formie – uważam, że on się nigdy nie wypalił i ciągle potrafił zaskakiwać widza. "Zabójstwo" też potrafi kompletnie oczarować z tego względu, że stał się późniejszą inspiracją dla Quentina Tarantino ("Wściekłe psy" i niechronologiczny ciąg zdarzeń) oraz dla Terminatora (scena z pudełkiem róż i bronią w środku). Niekwestionowany geniusz światowej kinematografii – ja go wręcz stawiam za wzór.
Bardzo dobry film. Czasami ma się wrażenie, że nic w nim nie jest ważne poza grą aktorską Dustina Hoffmana i jestestwem jego bohatera.
Proszę czekać…