Ktoś to jeszcze chce oglądać?
Oby to była plotka. Jak to było Kleszcz? – same sequele i remake i tylko one nam zostały w kinie…
Pierwsze odcinki są nawet zabawne, ale im dalej w las tym więcej widać powalonych, spróchniałych drzew.
Ciekawy jest zabieg, że narratorem jest matka natura i opowiada o swoich dziełach. Ze jest pełny dubbing tutaj też się sprawdzilo. Ale niestety jak nadmieniłem wczesniej; forma szybko się wyczerpuje. Co chwilę są wrzucane te same gagi typu robaczywe ziomki, albo śpiewająca jętka. Dotrwałem do końca 1 sezonu, ale jeśli będzie następny, daruje sobie oglądanie.
Następny poziom prezentuje niższy poziom niż poprzednia część…
Lekka komedia, można powiedzieć parodia komedii romantycznych. W sam raz na wieczór z niezdrowym jedzeniem i piwkiem.
Po wyglądzie ostatecznym Pingwina mogli zamiast Colina Farrella mogli nająć Richarda Kinda. Zaoszczędziłoby na charakteryzacji… Wygląda jak brat bliźniak.
Film jest bardzo miałki. Jedynym atutem jak wielu w internecie zaznacza są efekty specjalne. Niestety nic więcej. Znane nazwiska są chyba tylko na zachętę by ktoś to raczył obejrzeć. Fabuła miejscami żenująca. Sceny zaczerpnięte z innych filmów. Jak zatrzymanie czasu i ustawianie gości weselnych od razu nasuwa skojarzenie z x-man i Quicksilver. I tekst o wymazaniu pamięci jak nic Man in Black. Główny bohater nie powala, nie mamy ochoty mu kibicować czy mu się ostatecznie uda odnieść sukces czy nie. Podejrzewam, że produkcja skończy swój żywot jak swego czasu Eragon, który też bazował na serii książek i miał być sukces ale połamały im się skrzydła. Tam u smoka, tu u wróżki.
Serial powstał na fali pierwowzoru. Nie ma nic wspólnego z nim. W sensie chociażby klimatu, zdjęć, fabuły. Serial miałki, choć Natalie Dormer dwoi się i troi (dosłownie) nie umywa się do Green. Jedynie co to pokazuje konflikt rasowy i ksenofobię Amerykanów lat 30.
Dużo lepiej wypadł dokument Metallici niż ta produkcja o Kulcie. Film nijaki. Nie przedstawił zbyt wiele o członkach zespołu, ich relacjach, lękach, pragnieniach itp.
Znowu Dracula? Serio, nie ma innych "złoli" do pokazania na ekranie. Nie tak dawno na Netflix był miniserial Dracula od twórców Sherlocka. Nawiasem bardzo ciekawa produkcja. Lepsza niż Dracula untold. Jest Castlevania. Wspominano kiedyś o potworze z laguny. To może spróbować odświeżyć akurat tą historię, a nie po raz enty sięgać po hrabiego.
Proszę czekać…