> justangel o 2007-01-19 20:16:46 napisał:
> Początek niezły, trochę śmiechu, dość ostra scena we wiosce i na tym by
> się zakończyło to co dobre w tym filmie…
A od połowy filmu ciekawy pościg? Trzyma w napięciu.
> jeśli chodzi o odzwierciedlenie historii to z tego co wiem jest tu wszystko
> niezłe przekłamane, z ofiarami z ludzi wcale tak ostro nie było a Łapa
> Jaguara musiałby jeszcze długo pożyć żeby się spotkać z Hiszpanami.
Jak napisałem, do prawdziwej historii to się ma nijak ten film, wydumane, scenarzysta się nie postarał.
A ten Łapa Jaguara mógł się jednak spotkać z tymi Hiszpanami, ta cywilizacja była właśnie u szczytu swojej potęgi, jak Kolumb jeden z drugim tam dotarli, zatem tieoretycznie możliwe.
> jest długi i nudny. Wlecze
> się jak flaki z olejem
Ano, przyznaję, wlecze się, ale ileż to filmów się rozkręca, się rozkręca i często mamy już koniec. Tutaj przynajmniej mamy sensacyjną końcówkę.
> a fabuła jest tak naciągana
Ano jest, jak 90% hollywoodzkich tego typu produkcji. Nie będę przytaczał całej listy; Amerykanie chyba wysysają to z mlekiem matki.
> Co do zdjęć to bez przesady – są poprawne, na poziomie, ale nie rewelacyjne.
No dobrze, nie rewelacyjne, poprawne, ale ja chcę takie poprawne zdjęcia na co dzień.
> A muzyka – nie wiem nie słyszałam jej za bardzo – zagłuszały ją
> śmiechy…
Wsłuchaj się, bo warto…
> Najgorszy film jaki widziałam w ciągu ostatnich paru miesięcy
> 1/10
Czyli tak jak pisałem: albo peany na cześć, albo mieszamy z błotem. Ty "zmieszałaś".
Mnie się film podobał, 7/10, ale jak Gibson znowu zrobi jakąś jatkę na ekranie to ja mu coś powiem :-) Dość!!!
Dopóki się osobiście nie obejrzy, to można tylko gdybać.
A zwiastuny można zrobić tak perfekcyjnie (Hollywood ma super speców), że z największego gniota wychodzi hicior. To sztuka sama w sobie, jak reklamówki. Sztuka montażu.
Miało być super, a jest tylko może być – … tak mogę skwitować całość.
Chyba zbyt dużo oczekiwałem od tego filmu. Liczyłem na więcej spektakularnych akcji ratowniczych, a nie na takie tam sobie.
Film nie jest zły, nawet jako producent śmiało zrobił bym z tego serial (kolejne akcje ratownicze), bo jest potencjał, ale ten film nieco… no, coś mu brakuje. Chyba za mało akcji i tyle, za dużo psychologii i rozterek wewnętrznych bohaterów.
Brakuje kopa w tym filmie. Momentami przynudza.
I tyle… reszta ok.
Szkoda czasu – Ale się wynudziłem na tym filmie, oj strasznie.
Jeśli autorzy myśleli, że znakomita obsada i niby fajny pomysł na scenariusz wystarczy, to się grubo pomylili.
Tego gniota obchodzimy szerokim łukiem! No chyba, że ktoś lubi filmy sprzed nastu lat typu Supermen, to może obejrzeć i… zaraz zapomnieć. Film na raz z koleżanką u boku i tyle.
Warto czy nie warto? – Ogólnie opinie są podzielone, jedni się zachwycają, inni obrzucają błotem. A to znaczy, że nie można przejść obojętnie obok tego filmu. Nie powiem czy warto, czy nie warto, powiem inaczej: obejrzeć trzeba, bo to nieco inny film.
1. Fabuła: prosta, miejscami infantylna, czasem nie spójna. Jeśli ktoś oczekuje filmu quasi historycznego (Inkowie, Majowie czy inna cholera) to tutaj nie wiadomo o co chodzi i o kogo chodzi. Aztekowie (Majowie???) nie znam się na historii, podobno byli cywilizacją okrutną. Ofiary ludzkie na porządku dziennym. I to jest. Ale te zaćmienie, to… lekkie przegięcie. Przypomina mi się Faraon made in Poland (Gibson oglądał?). Naciągane. I do tego na końcu Hiszpanie w oddali na swoich statkach. Splot dziwnych wypadków w jednym czasie. Bzdura. W dodatku ostatnich 2-ch łowców oniemiało z wrażenia na widok tychże Hiszpanów i nie dobiło głównego bohatera. Śmieszne.
Pomysł z dialogami w niby w oryginale (mówią po Aztecku czy jakoś tak), jak w Pasji. Dla nie mówiących po angolsku, to może być i tak czytamy napisy. Czy taki będzie nowy trend? Spielberg powinien zatem nakręcić swoja Listę po polsku i niemiecku, a Pianista Polańskiego winien być prawie w całości po polsku.
2. Zdjęcia: wzorcowe, jak to w Hollywood, trzymają w napięciu. Nieco za dużo krwi (Pasja przeżarła mózg Gibsonowi?). Scena z tryskającą krwią z głowy tego "wrednego" to już przegięcie do kwadratu (Kill Bill się kłania czy raczej te krwiste produkcje made in Hongkong), ale ogólnie dobrze pokazane.
3. Muzyka: czy ktoś dokładnie wsłuchał się w muzykę? Jest naprawdę rewelacyjna. Idealnie współgra z akcją.
Generalnie film treścią dzieli się na 3 części:
- życie Dzikich (z dużej litery, jak zaleca Cejrowski w swoich książkach o Indianach z Amazonii – podobnie, od wieków nic się nie zmieniło); proste, nie skomplikowane
- okrutna cywilizacja Majów/Azteków
- pogoń, pościg i sensacja nieco inaczej (momentami przypominał mi się Predator – ucieczka, skok z wodospadu itd…)
Czy warto? WARTO!
Tak, popieram, dałem mu 8/10
Film się wcale nie zestarzał, choć niektóre efekty teraz pewnie zrobiono by znacznie lepiej, ale i tak jest w porządku.
Kto oglądał wcześniejsze filmy Carpentera, te chyba wie, o co chodzi z tym klimatem. The Fog (Mgła), potem Ucieczka z Nowego Jorku i znakomita ekranizacja horroru Stephena Kinga Christine – nie widziałem w opisie tutaj przy reżyserze.
Dużo robi też muzyka, którą komponował zawsze sam do swoich filmów, taka elektroniczna, charakterystyczna, choć po paru filmach może się nieco znudzić.
> grzybek o 2006-05-09 23:23:45 napisał:
>
> najlepiej koncentrować się na opisie akcji filmu, można ewentualnie dodać
> informacje 'na podstawie', i w ostateczności trochę info o głównych
> aktorach.
Dokładnie. Opis danego filmu powinien być maksymalnie pozbyty "emocjonalizmu", że się tak wyrażę. Tylko o czym, gatunek i kto.
Reszta to oceny subiektywne, czego w opisie należy się wystrzegać. Opisy typu "Wspaniały film gatunku X z genialną rolą Y na podstawie besselerowej książki Z" – odpada!
Pozdr.
Jak można cokolwiek pisać o filmie, którego się nie oglądało? No i te oceny, na podstawie czego?
Czy będzie zaje… to się dopiero okaże. Książka jest świetna, połknąłem ją w jeden wieczór. Nie bardzo mi pasuje Tom Hanks, bardziej widziałem w tej roli Forda, ale zobaczymy.
Proszę czekać…