Produkt najwyższej klasy. Ale właśnie – produkt. Choć wszystko ma wszystko co trzeba, na miejscu i w idealnych proporcjach, zabrakło tego "czegoś".
czyli klasa C wojennych przygodówek; kiepska reżyseria, skutkująca sztucznym rozpadem filmu na trzy części, z których najlepsza jest ta w hotelu, z Sophią Loren
Przyzwoity przedstawiciel podgatunku "obkurwiały thriller"; trochę w duchu Pusherów, choć nie tak obleśne.
Antypatyczni bohaterowie, white trash i idiotyczna zbrodnia, czyli coś na kształt prekursora "Bully".
Fabuła niespecjalnie oryginalna, ale z drugiej strony, czy koniecznie tego oczekuje się od spaghetti westernów? Gwiazdka ekstra za piosenki.
Coś w deseń "Hallmark przedstawia: film o demonicznych sąsiadach". Porównania do "Dziecka Rosemary" zdecydowanie na wyrost.
A mogło z tego wyjść coś na miarę "Niepotrzebni mogą odejść"… Niestety, w drugiej połowie film skoncentrował się na zabawie w gonienie i łapanie żołnierza.
Nie do końca zasłużone to 8, ale film jest naprawdę zgrabnie zrobiony, unika zbędnego dramatyzowania i łopatologii. Kolejne plusy to Franco i Roberts.
Z całą pewnością niestandardowy – już od pierwszej sceny, kiedy banda dziwek w saloonie spuszcza łomot Paulowi Newmanowi :)
Interesujący miks gatunków, garść tendencyjnych wywodów i kilka niezapomnianych momentów – na czele ze sceną z lakierni.
Proszę czekać…