Bardzo nierówno wyszli bohaterowie – z jednej strony kultowy Hades, świetna Meg i Pegaz, z drugiej nudny Herkules, absurdalna Hydra "3d", nieśmieszni pomocnicy Hadesa.
Wizualnie animacja jest bardzo ładna, kolorowa, nic tylko chwalić. Był potencjał na hit.
1937, inna epoka. Całą fabułę można by streścić w kilku zdaniach, a jednak ogląda się przyjemnie i to ogromna zasługa animatorów. Niesamowite jak sceny "o niczym" tworzą ten film, a walka ze złą królową albo "prawdziwa miłość" schodzi na drugi plan.
Na początku przypomina Tarzana, żeby później brutalnie rozwiać to odczucie.
Trafiamy do rządzonej twardą ręką grupy roślinożernych dinozaurów która ma dwa duże problemy. Na szczęście moc przyjaźni jest silna, a podejście darwinistyczne zbyt drastyczne dla młodego widza.
To nawet lepiej, same modele "złych" dinozaurów, straszne same w sobie, wystarczą, nie ma potrzeby urządzać masakry :)
Powiedzieć że Kuzko jest wkurzający to jak nic nie powiedzieć. Od pierwszej minuty, przez większość filmu towarzyszymy osobie z którą raczej nikt nie chciałby się zadawać. Zwykle takie postacie mają jakąś urzekającą cechę osobowości lub coś co pozwala spojrzeć z innego punktu widzenia. Cóż, nie tutaj…
Ojj, zestarzał się, wręcz niewspółmiernie do swoich rówieśników. Nie wiem, może dekady temu ten styl miał się wyróżniać, ale dzisiaj wygląda bardzo budżetowo.
Bajka ratuje się ciągłą akcją, słodkimi szczeniaczkami i czarnym – w najgłębszym tego słowa znaczeniu – charakterem. Cruella jest wręcz absurdalnie jednowymiarowa, ma jeden cel, jedną obsesję (i fajny samochód). Szkoda, że jej łupem padają szczeniaki kompletnie pozbawione instynktu samozachowawczego, o ile bardziej emocjonująca byłby ich samodzielna próba ucieczki w porównaniu z ratunkiem przez dorosłego kota.
Urocza animacja która nie zostanie u mnie na dłużej w pamięci. Brakło czegoś dla dorosłych, żartów albo bardziej złożonych postaci. Najciekawsze były koty, ale gdzieś zaginęły w trakcie.
Wyszła bajka o życiu, pokolorowana romantycznie, spokojna i bardzo rodzinna.
Piękna bajka z ponadczasowym przesłaniem. Polecam obejrzeć :)
Lubię ten typ antagonistów – wyrachowanych, fałszywych przyjaciół wykorzystujących naiwność głównego bohatera. Podobny motyw jak w "Królu Lwie", tylko tutaj cel jest bardziej mroczny. Można sobie wyobrazić jakby wyglądała ta bajka w wersji dla dorosłych.
Nie podoba mi się takie wykrzywianie radosnych świąt i kreowanie ich na modłę "horroru". Całkiem to niepotrzebne.
To nie jedyny oryginalny pomysł, animacja wyróżnia się stylem i muszę przyznać, że postacie wyszły wizualnie ciekawie.
Dla mnie to największa zaleta, bo chociaż wiele osób doceni muzykę to śpiewania jest tak dużo, że.. po prostu trzeba to wcześniej lubić. Zdecydowanie nie mój gust.
Kreska tak się nie starzeje, a tutaj czuć, że animacja ma już swoje lata, dodatkowo jest naturalnie szaro-bura. Pod tym względem niczego (już?) nie urywa.
Jednak mikro-świat to ciekawe miejsce na osadzenie akcji, a mrówki to wdzięczni, stereotypowo pozytywni bohaterowie. Przyjemnie się oglądało.
Kopciuszek to bajka o dziewczynie która czeka co jej los przyniesie, marząc jednocześnie o szczęśliwym życiu z bogatym księciem. Sam fakt bycia "księciem" w zupełności wystarcza jako ideał faceta, niczego więcej dziewczynie nie trzeba. Takie czasy były :)
Wszystko kończy się happy-endem z czego płynie przesłanie że "wystarczy marzyć" i co by się nie działo nie przestawać. Plus jest taki, że porównując z innymi bajkami dla dziewczynek Kopciuszek nie poświęca wszystkiego w imię "miłości".
Abstrahując od promowanych wartości – bajka jest idealna do zasypiania, niewiele się dzieje, ale muszę szczerze powiedzieć, że ma to swój urok :)
Proszę czekać…