http://fdb.pl/film/4646-as-w-potrzasku
http://fdb.pl/film/45902-as-w-potrzasku
Ten sam film, data jest różna wpisana.
Plusy:
- Riddler/Jim Carrey to największa zaleta tego filmu, jako aktor Jim Carrey był wtedy na fali, dopiero zdobywał popularność, w rolę dał dużo ze swojego talentu i wyszedł jeden z najlepszych filmowych wrogów Batmana (szkoda że to się zmarnowało w tym kiepskim filmie)
- scenografia, tło, kolorystycznie film się wyróżnia i przykuwa wzrok całe otoczenie
- dość oryginalny i ciekawy batmobil (jeden z lepszych)
- dwie nowe wersje kostiumu Batmana
Minusy:
- Two Face/Tommy Lee Jones próbował imitować Jacka Nicholsona/Jokera albo dostosować się do Riddlera robiąc jakieś dziwne wybuchy śmiechu, wyszło to koszmarnie, najgorszy czarny charakter jak do tej pory
- Val Kilmer/Nicole Kidman – aktorzy drewno
- w całości jak się ogląda film jest koszmarnie nudny
Ogólnie jest to najgorszy jak do tej pory film z Batmanem, ciężko się go ogląda i gdyby nie Jim Carrey nie wiem czy dałoby się go obejrzeć do końca.
film jest adaptacją komiksu Alana Moore’a o tej samej nazwie; nie ma co tu dużo pisać, bo to bardzo przeciętny kryminał, można go obejrzeć z nudów i nic poza tym; komiksu niestety nie czytałem, ale nie zrażam się po obejrzeniu filmu, bo wszystkie adaptacje filmowe komiksów Alana Moore’a są co najwyżej przeciętne, żałuję tylko że najpierw nie zapoznałem się z komiksem
@Quagmire Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest sam fakt, że koleś, który ubiera się w jakiś kostium, lata w powietrzu i jest kosmitą, jest nierealny , używając Twojego terminu – absurdalny. Także nie ma się co zagłębiać w szczegóły, że tam oddychają w kosmosie itp. bo w ten sposób można zanegować wszystkie filmy na podstawie komiksów, że są absurdalne bo są nierealne. Film schodzi bardziej w rejony bajkowe, ale jak się miało kilka lat mógł się podobać.
1. pierwsza połowa filmu jest fajna, pokazuje życie w wiosce Indian;, aktorzy pasujący do ról, dobrani z ludzi miejscowych z Ameryki Środkowej/Południowej; nawet język zastosowano oryginalny
2. druga połowa to kino akcji typu Rambo/Predator; samotny Indianin ścigany w dżungli rozprawia się z grupą prześladowców za pomocą pułapek i sprytu
Cały film to zmarnowany potencjał, szkoda bo tematyka jest ciekawa, filmów o Indianach z Ameryki Środkowej/Południowej czy późniejszych okresach konkwistadorach, kolonistach itd. nie powstało zbyt wiele. Mimo wszystko można zobaczyć, choć "Aguirre" i "Misja" to akurat lepsze filmy.
przede wszystkim to film akcji, pościgi, trochę bicia i pomiędzy tym wszystkim jest motyw ze sztuczną inteligencją wyrywającą się spod kontroli człowieka, czyli robot, który samodzielnie myśli; wszystko było, nie ma nic nowego, ale na tło, czyli miasto przyszłości, fajnie się patrzy
dla fanów horroru/sci-fi lat osiemdziesiątych tylko i wyłącznie; jakaś maź z kosmosu ląduje w małym amerykańskim miasteczku i zaczyna zabijać mieszkańców; film na poziomie "Mgły" Carpentera z 1980, nie ma się czego bać, fabuła po tym samym sznurku co zawsze idzie, tylko inna rzecz ludzi zabija (mgła, maź itp.); strata czasu całkowita
@Redox zgadza się, żółty kolor mógłby być bardziej jaskrawy no i kratka obowiązkowo;
…Shocker nie razi prądem, tylko falami wibro-szokowymi, to nie Electro
kolejny amerykański film o ratowaniu świata; najpierw popatrzyłem na średnią filmu, poczytałem o zachwycie nad Interstellar co było błędem z mojej strony (znowu), bo napaliłem się na jakiś totalnie przełomowy film, a tu znowu obejrzałem "Armageddon"; fabuła jest troszeczkę bardziej pokręcona w środku, ale schemat całkowity filmu jest oklepany do bólu – dzielny Amerykanin ratuje świat przed zagładą
Proszę czekać…