Obłąkany generał wysyła eskadrę samolotów USA z bombami atomowymi na ZSRR. W Pentagonie chaotycznie pracujący sztab kryzysowy usiłuje zapobiec niemal nieuchronnej wojnie atomowej - na pozór skutecznie: eskadra bombowców otrzymuje rozkaz powrotu, a prezydent przeprasza przez telefon swego pijanego rosyjskiego kolegę. Pomimo to katastrofa zbliża się. Stary inżynier hitlerowski, dr Strangelove, zainstalował bez wiedzy rządu urządzenie do atomowego zniszczenia świata. Uruchamia tą niszczycielską maszynerię i powoduje zmierzch cywilizacji. opis dystrybutora
"Mein Führer! I can walk!" – Nie ma słów by opisać tą genialną komedię. Ani trochę się nie zestarzała, nawet jest jeszcze bardziej aktualny dzisiaj wobec tych wszystkich międzynarodowych konfliktów i zagrożenia bronią masowego rażenia. Wciąż śmieszy, intryguje co i przeraża swoim absurdem. I po raz kolejny Kubrick udowadnia, że żaden gatunek nie jest mu obcy. Znakomite role Scotta i Sellersa i ostatnia sekwencja z wybuchającymi bombami przy utworze "We’ll Meet Again" to absolutny majestrzyk. Nie potrafię wskazać jakiś słabszych stron filmu, ani doszukać się jakiś błędów czy niedociągnięć.
Absolutnie zgadzam się z założycielem tematu:)
Trafiłeś :) Mój post też miał być żartem, aczkolwiek jeśli ktoś lubi Hitlera, to jego sprawa, ja np lubię go jako postać historyczną, lubię o nim czytać, oglądać filmy dokumentalne i fabularne. Aczkolwiek wiem, że wchodzą tu pewnie takie osoby, które widząc "Heil Hitler!" najchętniej zamknęłyby taką osobę w więzieniu. W czasach gdy próbuje się wybielać komunizm, mocno atakuje się jakiekolwiek ślady naśladowania nazizmu, więc trzeba uważać co się pisze, nawet na forach internetowych.
Pozostałe
Peter Sellers – i wszystko jasne. Najlepsza jego rola na wielkim ekranie, a samą końcówką z Mein Fuhrer mnie totalnie zmiażdżył. Temat aktualny po wszystkie czasy – ludzie od zawsze dogryzają drugiemu człowiekowi i nie zanosi się, by w tej kwestii cokolwiek się zmieniło. George C. Scott również wypadł wspaniale. Stanleya Kubricka stawiam za wzór reżysera filmowego. Człowiek zawsze był w jego centrum zainteresowania – kino po jego śmierci stało się zdecydowanie smutniejszym miejscem.