Historia założenia jednego z najpopularniejszych serwisów społecznościowych. Student Harvardu, Mark Zuckerberg zakłada w 2004 roku stronę thefacebook.com, która staje się szybko fenomenem.

Społeczna rewolucja aspołecznego typa! 9

Kiedy oficjalnie już wiadomo było, że David Fincher nakręci film o powstaniu Facebooka, dało się usłyszeń głośne echo niezadowolenia ze strony widzów. Bo cóż ciekawego możemy dowiedzieć się o jakimś portalu społecznym? Jednak już pierwsze teasery rozwiały wątpliwości co do wiarygodności nowej produkcji. Twórca Siedem zaprasza nas na wspaniały seans o zdradzie, geniuszu, żądzy i przyjaźni. Jego obraz to film nie o samym Facebooku, ani nawet o jego założycielach, ale film o nas samych, o społeczeństwie XXI w., które uczestniczy w prawdziwym wyścigu szczurów.

The Social Network (2010) - Andrew Garfield (I), Joseph Mazzello, Jesse Eisenberg, Patrick Mapel

Harvard, jesień 2003 r. Film otwiera scena, kiedy Erica (Rooney Mara) zrywa więź z przyszłym założycielem Facebooka, Markiem (Jesse Eisenberg), młodym, bardzo zdolnym programistą. Wyzywa go od dupków i egoistów. Ten pod wpływem emocji bluzga na nią na swoim blogu i w afekcie tworzy stronę facemash, na której studenci oceniają urodę swoich koleżanek. Takim sposobem to Zuckerberg zdobywa rozgłos na uczelni i wkrótce otrzymuje propozycję na coś wielkiego…

Fincher próbuje w swoim najnowszym filmie odkryć monumentalny sukces młodych studentów, których życie w ciągu tego krótkiego okresu zmieniło się diametralnie. Przedstawia nam trudną drogę, jaką musieli przejść i zmierzyć się z własnymi słabościami. Droga ta przepełniona jest zdradą, kompleksami i fobiami bohaterów. Właśnie z perspektywy dwóch procesów wytoczonych Markowi poznajemy pełny obraz tworzenia dzisiaj jednego z najpopularniejszych serwisów. Pierwsza rozprawa wytoczona została przez braci Winklevoss, którzy oskarżają głównego bohatera o kradzież ich pomysłu, który miał im zapewnić świetlaną przyszłość. Drugi to proces to pozwanie Zuckerberga przez jego najlepszego i jedynego przyjaciela, Eduarda, który formułuje zarzut o zwykłe zrobienie go w jajo.

The Social Network (2010) - Jesse Eisenberg, Brenda Song, Andrew Garfield (I)

Ideą twórców nie jest jakaś promocja czy gloryfikacja Facebooka. Strona to jedynie tło, by móc ukazać kondycję świata XXI w. i przemiany, które dokonują się na naszych oczach. Tak samo jest z końcową oceną Marka. Co prawda zarzuca mu się cynizm, egoizm, ale nie do końca nie przekreśla się jego zasług. Wiele scen wskazuje na jego niezwykły zapał, determinację, kreatywność, które nim kierowały. To właśnie jego trudności w utrzymywaniu czy nawiązywaniu kontaktów, pewien "defekt społeczny" sprawił, że postanowił udowodnić społeczeństwu, a przede wszystkim sobie, że coś znaczy. A może kierowała nim tylko chęć zysku? Film ostatecznej odpowiedzi na to i inne pytania nie udziela. Sugestywna jest szczególnie pierwsza, otwierająca film scena, w której to Mark toczy jak myśli jedną z rutynowych rozmów ze swoją dziewczyną. Nie wie, że szybkiej wymianie zdań, dziewczyna oznajmi mu, że ma go dosyć i odchodzi, wskazując na jego przywary i kompleksy. Sekwencja ta to niczym pojedynek w ping-ponga, w której każda ze stron przy odbijaniu piłeczki narzuca drugiej swoje racje. Ten w akcie złości obraża ją na swoim blogu i konstruuje stronę, na której w pewien sposób poniża płeć przeciwną. Tym samym jest to dobitny przykład na to, że pomysł Marka narodził się na bazie jego chęci udowodnienia innym swojej niesamowitości. Inną taką sceną może być ta, w której chłopak dowiaduje się od Saverina o jego przyjęciu do ekskluzywnego klubu, kiedy to ujawnia się ego niepohamowana zazdrość i chęć przebicia jego dokonań.

Mimo, że film można uznać za gadany (ale nie w żadnym wypadku nie przegadany!) to jednak utrzymuje dynamiczne, miejscami wręcz zawrotne tempo. Warto tutaj przywołać scenę tworzenia Facemasha i jednocześnie jednej ze studenckich imprez. Nie przeszkadza to jednak w pełnym zrozumieniu ważnych dla filmu wątków. Całą atmosferę obrazu podkreśla fenomenalna muzyka skomponowana przez wokalistę zespołu Nine Inch Nails, Trenta Reznora. Jej elektroniczne brzmienia eksponują niepewność i napięcie wynikające z dalszych kroków bohaterów. Jak w pozostałych filmach Finchera nie zawodzi w najmniejszym stopniu warstwa techniczna. Dynamiczny montaż, świetne zdjęcia, dźwięk zasługują na same słowa pochwały.

The Social Network (2010) - Andrew Garfield (I), Joseph Mazzello, Jesse Eisenberg

Wielkie słowa uznania należą się również młodym aktorom. Podołali powierzonym im zadaniom, tworząc wiarygodne portrety osób związanych z tworzeniem Facebooka. Przede wszystkim na pierwszy plan wysuwają się dwie bardzo dobre kreacje Jesse’ego Eisenberga i Andrew Garfield (przyszły odtwórca roli Petera Parkera w reboocie Spidermana). Postać stworzona przez pierwszego z nich jest podobna do tej z Walki żywiołów, gdzie Eisenberg wcielił się w egocentrycznego Walta. Jeżeli spodziewacie się kolejnej sympatycznej rólki z Krainy przygód czy Zombieland to grubo się przeliczyliście. Natomiast dwudziestosiedmioletni Andrew Garfield, którego znamy z małej rólki w Parnassusie udowodnił, że jest aktorem bardzo charyzmatycznym i potrafi przyćmić w kolejnych scenach odtwórcę Zuckerberga. Zaskoczeniem okazały się występy Justina Timberlake’a jako Sean Parkera, który przyczynił się do rozdzielenia przyjaźni Marka i Eduarda czy chociażby Brendy Song jako wręcz psychopatyczna dziewczyna jednego z bohaterów. Ciekawym pomysłem było zagranie obu braci Winklevoss (Camerona i Tylera) przez jednego aktora - Armiego Hammera.

Social Network to porządnie rozpisany dramat obrazujący zawrotne tempo życia naszych czasów, uczestniczenia w wielkim maratonie wyścigu szczurów, ale przede wszystkim spojrzenie na społeczeństwa jako grupy, która zaczyna mieć problemy z prostymi kontaktami, relacjami międzyludzkimi. Podmioty takie jak Facebook, pomagają im w osiągnięciu zamierzonych celów. Fincher również nie wybiera do końca głównego bohatera swojej historii. Takie zagranie nie często zdarza się w tego typu produkcjach. To nie jedyne odstępstwo reżysera od schematów. Social Network ogląda się z zapartym tchem i napięciem, śledząc dalsze kroki postaci. Całości towarzyszy muzyka, która dawała świetny efekt z tym co działo się na ekranie. I tak na tych prostych zasadach David Fincher zbudował swój najlepszy film, bijąc na głowę swoje wcześniejsze dokonania (Siedem czy Podziemny krąg) i udowadniając, że bezsprzecznie należy do grona utalentowanych twórców z Hollywood. Czekamy w takim razie na więcej.

9 z 9 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 25
Redox 9

Rewelacja! – Porównania do "Ojca Chrzestnego" czy "Obywatela Kane’a" jak najbardziej trafne i nie przesadzone. Fincher kolejny raz zafundował nam niesamowite, intrygujące widowisko, od którego wręcz nie można oderwać oczu.

Historia nie o samym Facebooku, czy jego twórcy, ale o nas samych, społeczeństwie żyjącym w XXI w. i uczestniczącym w wyścigu szczurów.

Brawurowo zagrany, świetnie zmontowany z niezwykłą, intrygującą muzyką, która dawała świetny efekt i oczywiście ze scenariuszem Sorkina, zapewne przyszłym kandydatem do Oscara.

Film roku? Tak, ale to za mało powiedziane. Jedna z najlepszych produkcji ostatnich lat!

9/10

MJ_MARTINO Redox 9

Niestety albo stety muszę się z Tobą zgodzić!
Film rewelacja ogląda się go płynnie i z zapartym tchem, relacje pokazane między ludźmi stoją na wysokim poziomie … muzyka jest idealna.
Rewelka film polecam go!
9/10

Trophy Redox 8

Ciekawa recenzja, tylko czy rzeczywiście bije na głowę "Podziemny krąg". Ciekawa jestem.

Ronaldinho Redox 9

Byłem na ten film napalony nieźle, że aż byłem na premierze. "Fight Cluba" ten film nie bije, ale zaliczyłby go do pierwszej trójki filmów Davida Finchera obok FC i "Seven". Cały film – "The Social Network" jest zrobiony na bardzo wysokim, równym poziomie, w szczególności muzyka, która jako dzieło odrębne nie brzmi jakoś tak super rewelacyjnie, ale to jak się układa z obrazem zwłaszcza utwór "In Montion" jest zdumiewające. No i trick jaki David Fincher zastosował przy tworzeniu braci Winklevoss jest zdumiewający. Zdecydowanie jest to najlepszy film roku obok "Incepcji", jak do tej pory i jak dla mnie główny kandydat do Oscarów na tę chwilę, myślę, że za scenariusz adaptowany już można dać, tak jak rok temu dla Christopera Waltza przewidziałem, ale teraz jest też Andrew Garfield jak dla mnie niemal pewniak. Pamiętam jak z początku wydawało się to głupie – hehe, film o "Facebooku", niemal wyśmiane jak film o grze Monopol. Ale jak się okazało nie jest to film o samym portalu, ale o jego twórcach i próbie oceny postaci Marka Zuckerberga, choć oczywiście o czym pisała np Erica Albright, około 50% to fabuła wymyślona przez Hollywood.

Trophy Redox 8

Rzeczywiście nie bije na głowę "Podziemnego kręgu", ale też nie jest to najgorszy film Finchera. Dobra gra aktorska, szczególnie Garfielda, Jesse’ego jakoś nie kupuję, cały czas ma taki sam wyraz twarzy.
Interesują mnie tematy związane z tworzeniem stron itp. Pomimo, że film głównie opiera się na procesie sądowym, to i tak bardzo mnie zaciekawił. Warto obejrzeć w szczególności dla barwnych bohaterów.
Najbardziej żałuję właśnie tego, że "Social Network" jest przekłamany. Wolałabym obejrzeć jak to wszystko na prawdę miało miejsce.

Marac Redox 9

@Redox Nie wiem, czy jeszcze bywasz na portalu, ale jeśli tak, to mógłbyś zerknąć na świeżo na swoją recenzję. Jest świetna, ale odbiór psuje duża ilość literówek i błędów gramatycznych, brak przecinków ("w której to Mark toczy jak myśli jedną z rutynowych rozmów ze swoją dziewczyną"). Aż się prosi o poprawienie, bo merytorycznie jest super. :)

Redox Marac 9

@Marac cześć, bywam, choć nie tak często jak w czasach premiery "The Social Network". Jak znajdę czas to poprawię. Pozdrawiam

Marac 9

Ciekawy przypadek nogi od stołu [9/10] |||

Co może być ciekawego w biografii 24-letniego maniaka komputerowego? W obserwowaniu jak zakłada serwis internetowy (co z tego, że wkrótce największy na świecie)? W śledzeniu procesów jakie wytaczają mu byli współpracownicy? Żeby to chociaż był film dokumentalny, to mógłby być interesujący dla fanów lub badaczy historii Internetu. Ale fabuła? No bez żartów!

Tylko, że tę biografię nakręcił David Fincher. No i proszę państwa – jak to jest zrobione! Jak to jest zagrane! Coś niesamowitego. Każda scena to majstersztyk. Każda wymiana zdań pomiędzy bohaterami, choćby na najbardziej błahy temat, to aktorski popis najwyższej klasy. Nie można też nie wspomnieć o rewelacyjnej muzyce, za którą odpowiada sam Trent Reznor. Podkreśla klimat historii niczym najlepsza przyprawa.

O genialnych aktorach mówi się, że potrafiliby porywająco zagrać nogę od stołu. Teraz mam już pewność, że Fincher, którego karierę śledzę od czasu niedocenionego debiutu, jest takim właśnie reżyserem. Skoro potrafił zrobić porywający film na tak – wydawałoby się – nudny temat jak biografia Zuckerberga, potrafiłby zrobić genialny film nawet o przygodach stołowej nogi.

Michal_Dajer 9

Jeden z lepszych filmów roku 2010 – Film The Social Network to jeden z lepszych i ciekawszych filmów roku 2010. Opowieść o powstaniu najsłynniejszego chyba portalu internetowego – Facebook z gruntu mogłaby być nudnym opowiadaniem o ciężkiej pracy grupki informatyków. W zamian za to dostaliśmy ciekawą (ciekawe na ile prawdziwą?) historie o przyjaźni, nienawiści, zemście i gniewie.

Scenariusz został świetnie dopasowany, wszyscy aktorzy wydają się idealnie pasować do swoich ról. Największe brawa należą się Jesse’mu Eisenbergowi, który powoli wyrasta na coraz to lepszego aktora. Dodałbym także brawa dla Josepha Mazzello, który na tym tle dobrze grających aktorów także się wyróżniał.

Moja ocena: 9/10.

Polecam wszystkim.

Chemas 8

Film, jak to u Finchera dopracowany do perfekcji. Wstyd powiedzieć, ale dopiero wczoraj go obejrzałem. Faktycznie, tak jak kolega Marac pisze, rzadko kiedy bywa, że biografia jest tak wciągająca. Do tego muzyka Reznora rzeczywiście wgniata w fotel.

Rossellinique 7

Gdyby nie Fincher film nie byłby tak ciekawy, ale na pochwałę zasługuje też Jesse. Ciekawy film z wartką akcją nie odczuwa się 2 godzin. Polecam!

Więcej informacji

Proszę czekać…