Connor MacLeod (Christopher Lambert) jest nieśmiertelny. To jego dar i przekleństwo. Raniony w walkach nie ginie, ale musi patrzeć jak przemijają jego ukochani. Od ponad 400 lat tuła się po świecie tocząc pojedynki, walcząc w bitwach i obserwując zmienne koleje historii. Wie, że gdzieś u kresu tej drogi czeka go najważniejsza walka z ostatnim z nieśmiertelnych. Zasada jest prosta: nieśmiertelni na przestrzeni wieków walczą ze sobą, eliminując się nawzajem. Ostatni dwaj stoczą zaś bój o Wielką Nagrodę. Jest koniec XX wieku, Nowy Jork, Connor już wie, że zostało ich tylko dwóch. Zbliża się ostateczne rozstrzygnięcie. Anonimowy
Parę nieścisłości – Na tym filmie się "wychowałem", więc jak teraz go oglądałem to niektóre momenty bolały – nawet chciałem mu 7-8 dać, ale potem się zreflektowałem, że za grę aktorską i za muzykę Queenu 9 jak najbardziej się należy :)
Więc tak:
- Scena jak w podziemnym parkingu Brenda znajduje wykrywaczem metalu kawałek miecza w filarze. Proste pytanie – czy ten słup nie miał zbrojeń :?, toż to element nośny konstrukcji, a nie jakaś ozdoba :P
- Scena chodzenia po dnie – tak się zastanowiłem że nieśmiertelny przecież umierał, ale na krótko, potem ożywał. Nie miał przecież skrzeli (więc na pewno nie mógł sobie bólkać pod wodą w nieskończoność). Żeby było konsekwentnie – powinien wpaść w nieskończoną pętle, topienia się, umierania, odżywania i znów topienia się :P
- Taka troche niespójność w scenariuszu – Kurgan szukał Connora, na polu bitwy i potem w zamku/domu. A po tym jak znalazł Ramireza se poprostu wziął i poszedł i nie wrócił przez parędziesiąt lat :? – Connor szczęśliwie z żoną dożył jej śmierci na zgliszczach zamku, gdzie jego arcy wróg wklepał jego parędziesiąt razy starszemu mistrzowi :? – no logiczne :D (pominę że walka jak się zastanowić też dziwna – Ramirez w pierwszych chwilach podcina Kurganowi gardło, potem się tłuką przez 5min – w niedogodnych dla Ramireza warunkach, taki stary wyga godzi się walczyć z mocniejszym przeciwnikiem, na niedogodnych warunkach :? c’mon. Potem Kurgan wybija Ramirezowi broń z ręki i koniec – Ramirez nie próbuje jej odzyskać, nic – po prostu "wyszkoliłem następce, fuck it, mogę już umrzeć" … )
Ale się tak tylko czepiam :)
P.S. Drażnią też te "mikrowybuchy" jak Kurgan w coś trafia. Wiem że to był king Bruce Lee karate mistrz – ale to średnio mi siadło – te inne efekty spoko – robili co mogli – Ghost Busters też nie będzie piękne i w 3D bo tego chce :D.
P.P.S W scenie z 2 wojny światowej, jak miał już załatwić niemca – to jego hasełko – tak zaleciało ripostą Stalone/Segul że aż mnie naciągnęło …
nom – niestety miałem już nieprzyjemność je oglądać wiele lat wcześniej :(
dużo młodszy a i tak mi sie wydawały głupie :P
anyway – doszedłem do jednego wniosku że highlander tak jak matrix miałbyć jednym filmem w zamierzeniu – a reszta to wyciąganie kasy :( – sad but true
Kolejne wspomnienie z dzieciństwa – "Nieśmiertelny" to film, który widziałem mając lat naście. Chodząc do podstawówki zobaczyłem go po raz pierwszy i mnie urzekł. Co prawda na kilku scenach zamykałem oczy, ale szkocki klimat plus Sean Connery oczaorwały mnie bez reszty. Dziś już gdy mam na liczniku obejrzanych kilka tysięcy filmów "Nieśmiertelny" wciąż figuruje wysoko wśród moich ulubionych obrazów. Po części z sentymentu, ale w dużej mierze ze względu na to, że jest dobrym kinem fantasy.
Mi się też bardzo podobał. Dla mnie najlepszy film fantasy XX wieku. A muzyka Queenu po prostu dopełnia całości – no i jeszcze gra aktorska Christophera Lamberta i Seana Connery. Reżyser Russell Mulcahy stanął na wysokości zadania i widzowie dostali świetny pokaz pojedynków na miecze i efektów specjalnych. Plenery górskie są bardzo wysmakowane – widoki, które każdego potrafią podnieść na duchu, a zarazem sprawić, że człowiek będzie miał lepszy dzień. Jestem pod ogromnym wrażeniem kinematografii z lat osiemdziesiątych XX wieku – tyczy się to również pierwszej części "Nieśmiertelnych", która porywa i nie puszcza od pierwszej do ostatniej minuty seansu. Gorąco polecam, jeśli ktokolwiek jeszcze nie widział. Będzie wprost urzeczony tym, co widział na ekranie.
Pozostałe
dla mnie rewelacyjny klasyk to trzeba zobaczyć