Przedstawiając jeden z najgłośniejszych thrillerów wszech czasów nowemu pokoleniu, filmowcy zadają pytanie - jak daleko może się posunąć para zwykłych ludzi mszcząc się na socjopatach, którzy skrzywdzili ich dziecko. Tego samego wieczoru, kiedy przyjeżdżają do położonego na odludziu domu nad jeziorem w Collingwood, Mari (Sara Paxton) i jej koleżanka zostają porwane przez zbiegłego więźnia i jego kompanów. Jedyną nadzieją przerażonej Mari jest znalezienie sposobu na powrót do rodziców Johna i Emmy (Tony Goldwyn i Monica Potter). Niestety, napastnicy nieświadomie znajdują schronienie w jedynym miejscu, gdzie mogłaby czuć się bezpieczna. Kiedy rodzina Mari dowiaduje się o tym, co się stało, trzej napastnicy zaczynają przeklinać dzień, w którym weszli do Ostatniego domu po lewej.
Zagorzały kolekcjoner Magic: the Gathering, fan gier ze stajni Black Isle oraz słodyczy :) Poniżej link do mojego bloga z moimi autorskimi tekstami: http://vermin.bloog.pl/

Ojcowskie prawo, prawo zemsty. 7

Gdy w 1972 Wes Craven nakręcił brutalny film „Ostatni dom po lewej” wielu krytyków huczało. Jego wizja była z jednej strony perełką techniczną, z drugiej zaś perwersyjnie brutalnym i ordynarnym thrillerem, w którym obsceniczne sceny śmierci, wyglądały niemal jak żywe. Film do tego stopnia wzbudził rozłam i szok, że w wielu krajach był zastrzeżony w dystrybucji na wiele lat. Jednak w końcu po niemal trzydziestu pięciu latach, Hollywood w osobie reżysera Dennisa Iliadis, postanowiło odtworzyć ów szokujący film. Wyszło to bardzo dobrze, a dla mnie osobiście nawet lepiej w niektórych punkach.

Ostatni dom po lewej (2009) - Aaron Paul (I), Garret Dillahunt, Spencer Treat Clark, Riki Lindhome

Rzecz dzieje się w odległym domku, gdzie pewna rodzinka z miasta spędza wolny czas. Ich córka wyrywa się do miasteczka w celu zabawy, jednak pech chciał, że trafia nie na tych ludzi co trzeba. Mordercy nie chcą być rozpoznani, postanawiają zabić dziewczynę, oczywiście wcześniej ją gwałcąc. Jednak podczas walki w lesie kobieta wpada do rzeki, ciężko ranna wygląda na to iż tonie. Przestępcy nie mając dokąd uciec, czystym przypadkiem trafiają do owego ostatniego domu na drodze. Podając się za zbłąkanych turystów, małżeństwo pozwala im przenocować w domku dla gości. Jednak traf chciał iż zgwałcona dziewczyna przeżyła i dociera do rodziców. Ojciec dowiadując się kogo trzyma pod dachem rozpoczyna brutalną zemstę na oprawcach. Nikt nie jest bezpieczny.

Fabuła mimo iż bezczelnie prosta, jest naprawdę ciekawa. Mimo iż widz jest wstanie przewidzieć większość sytuacji fabularnych, to reżyserowi udało się świetnie pokazać portrety psychologiczne wszystkich postaci. Powoduje to brak znudzenia u widza, a przecież o to w filmie chodzi – o zaciekawienie. Dodatkowo potęguje ją naprawdę dobra gra aktorska. Aktorzy postarali się mocno aby grać nie tylko wypowiadane kwestie, ale również odpowiednio wyrażać emocje mimiką twarzy. Wypadło to naprawdę świetnie. Dzięki temu dostaliśmy naprawdę ciekawy klimat.

Ostatni dom po lewej (2009) - Riki Lindhome, Garret Dillahunt, Aaron Paul (I)

To co mocno różni wizje obu reżyserów to poziom brutalności. Co prawda dalej jest zachowana kategoria R, jednak Iliadis, mocno wyhamował w sile scen brutalnych. Nie są one tak obrzydliwie realne ani sadystyczne. Jednak nadal potrafią podnieść poziom adrenaliny. Wydaje mi się, że głównym powodem tego jest nie tyle co napór producentów, co bardziej wyrozumiałe podejście do widza. Nie każdy bowiem fan horrorów lubi perwersyjne sceny szlachtowania ludzi. I nie ma co się temu dziwić. Oryginał Cravena wręcz pławił się w takich wizjach, tutaj pokazano to bardziej ze smakiem. Jednak fani pierwowzoru z pewnością odczują niedosyt, gdyż kilka scen usunięto, lub zamieniono. Jak dla mnie jedyną wadą tej operacji u Iliadisa jest scena z mikrofalówką, którą zamieszczono w zwiastunach. Scena głupia, niepotrzebna i o ile się nie mylę, nierealna w wykonaniu. Mimo wszystko reżysera należy bardzo mocno pochwalić za klimatyczne zdjęcia, świetne ujęcia wnętrz oraz przestrzeni jak i naprawdę udany montaż. Wszystko to złożyło się w sumie na naprawdę dopracowany film, a co zarazem idzie świetny thriller o bardzo mrocznym psychodelicznym klimacie. Dodatkowo potęguje go umiejętnie dobrana ścieżka dźwiękowa. Choć ma ona tą wadę, że poza filmem kompletnie nie pozostaje w pamięci.

W ostatecznym rozrachunku dostaliśmy świetny remake, całkiem sprawnie nawiązujący do oryginału i co najważniejsze nie tak perwersyjny. Mi osobiście taka wizja „Ostatniego domu po lewej” bardzo odpowiada. Osobom zaś o mocniejszych nerwach czy żołądkach polecam oryginał z 1972. Jednak i tą wersję warto mieć na półce w domu, pamiętając że cały główny pomysł narodził się u Bergmana w 1960 w filmie „Źródło”.

3 z 5 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 41
Snajper315 7

Już pierwsze ujęcia zrobiły na mnie wrażenie, wizualnie to naprawdę ładny film. Może też z tego powodu trochę inaczej postrzegałem postacie – nie było "statystów", wszyscy aktorzy zapadali w pamięć i pasowali do całości. Swoje zrobiła również obecność Aaron Paul’a.

Obsada to jedno, ale scenariusz ma zauważalne problemy. Generalnie historia się obroniła, całość ma dobre tempo, ale częściej niż bym chciał musiałem przymykać oko na logiczne potknięcia i różne dziwne decyzje bohaterów. A ostatnia scena to już w ogóle tragedia.

Chemas 8

No no no, wreszcie obejrzałem znakomity thriller, po czasie ale zawsze, jak to mówią, na bezrybiu i rak ryba. Ale bez żartów, cały czas napięcie, a końcówka, takiemu miłośnikowi zemsty, jak ja, daje to co trzeba. Dodam tylko, że mój dobry kolega rolnik, ma sposób doskonały na zwyrodnialców, przywiązać kolesia do ciągnika i spokojnie 10 na godzinę po asfalcie jakieś 20 km.

Justyna007 9

[9/10] Rewelacyjny – Po kilku latach obejrzałam go drugi raz i tak samo mocno trzymał w napięciu. Polecam.

monikawawa 7

trzymajacy w ciaglym napieciu – konciec filmu byl niepotrzebny ale tak to bylam mile zaskoczona :-)

Michal_Dajer 7

Bardzo udany remake – Przyznam szczerze, iż jest to bardzo udany remake produkcji z 1972 roku. Wreszcie dostaliśmy film w którym osoba walcząca ze złem nie radzi sobie tak idealnie.

Ostatnia scena z mikrofalówką jest kontrowersyjna, ale mi nie przeszkadzała. Taki dodatek do bardzo udanego filmu.

Moja ocena – 7/10

Zgadzam się, dokładnie tak samo pomyślałem po seansie. Podobało mi się ciekawe napięcie od początku do końca – było wyczuwalne nawet jeśli nic się nie działa – to na plus.

A parę scen, jak ta z gwałtem – porażająco nakręcone.

7/10

justangel Michal_Dajer 8

A ja dałam 8/10. Nie widziałam oryginału, jak również starałam się nie czytać o czym jest film, żeby nie zepsuć sobie oglądania. Dzięki temu byłam kilka razy całkiem mocno zaskoczona, a sam film wzbudził we mnie silne emocje.

Cienizna.
Szkoda oczu.

popieram. w filmie postawiono na brutalnośc scen i tyle. nic ciekawego z tego nie wynika. a scena z mikrofalówką nie potrzebna. aktorstwo też na słabym poziomie. jedyny plus że zmieniono trochę fabułę w porównaniu z orginałem

po częsci się zgadzam ale prawda jest taka że serie "Halloween" czy "Piątek 13-ego" polegają na mordowaniu przez Jasona i Michaela Myersa głównie nastolatków. Więc myśle że nic innego w sprawie tych serii nie dało się wymyślec. Na tym polega problem serii. A "Ostatni dom po lewej" czy "..po lewej stronie" nie jest serią. I na tym polega plus bo w remaku zawsze można zmienic lekko fabułę. Dla mnie lepszym remakiem mimo tego że również należy do "serii" :) jest "Teksańska czy Teksaska masakra piłą mechaniczną" M. Nispela

Więcej informacji

Proszę czekać…