Przedstawiając jeden z najgłośniejszych thrillerów wszech czasów nowemu pokoleniu, filmowcy zadają pytanie - jak daleko może się posunąć para zwykłych ludzi mszcząc się na socjopatach, którzy skrzywdzili ich dziecko. Tego samego wieczoru, kiedy przyjeżdżają do położonego na odludziu domu nad jeziorem w Collingwood, Mari (Sara Paxton) i jej koleżanka zostają porwane przez zbiegłego więźnia i jego kompanów. Jedyną nadzieją przerażonej Mari jest znalezienie sposobu na powrót do rodziców Johna i Emmy (Tony Goldwyn i Monica Potter). Niestety, napastnicy nieświadomie znajdują schronienie w jedynym miejscu, gdzie mogłaby czuć się bezpieczna. Kiedy rodzina Mari dowiaduje się o tym, co się stało, trzej napastnicy zaczynają przeklinać dzień, w którym weszli do Ostatniego domu po lewej. opis dystrybutora
No no no, wreszcie obejrzałem znakomity thriller, po czasie ale zawsze, jak to mówią, na bezrybiu i rak ryba. Ale bez żartów, cały czas napięcie, a końcówka, takiemu miłośnikowi zemsty, jak ja, daje to co trzeba. Dodam tylko, że mój dobry kolega rolnik, ma sposób doskonały na zwyrodnialców, przywiązać kolesia do ciągnika i spokojnie 10 na godzinę po asfalcie jakieś 20 km.
Bardzo udany remake – Przyznam szczerze, iż jest to bardzo udany remake produkcji z 1972 roku. Wreszcie dostaliśmy film w którym osoba walcząca ze złem nie radzi sobie tak idealnie.
Ostatnia scena z mikrofalówką jest kontrowersyjna, ale mi nie przeszkadzała. Taki dodatek do bardzo udanego filmu.
Moja ocena – 7/10
po częsci się zgadzam ale prawda jest taka że serie "Halloween" czy "Piątek 13-ego" polegają na mordowaniu przez Jasona i Michaela Myersa głównie nastolatków. Więc myśle że nic innego w sprawie tych serii nie dało się wymyślec. Na tym polega problem serii. A "Ostatni dom po lewej" czy "..po lewej stronie" nie jest serią. I na tym polega plus bo w remaku zawsze można zmienic lekko fabułę. Dla mnie lepszym remakiem mimo tego że również należy do "serii" :) jest "Teksańska czy Teksaska masakra piłą mechaniczną" M. Nispela
Pozostałe
Już pierwsze ujęcia zrobiły na mnie wrażenie, wizualnie to naprawdę ładny film. Może też z tego powodu trochę inaczej postrzegałem postacie – nie było "statystów", wszyscy aktorzy zapadali w pamięć i pasowali do całości. Swoje zrobiła również obecność Aaron Paul’a.
Obsada to jedno, ale scenariusz ma zauważalne problemy. Generalnie historia się obroniła, całość ma dobre tempo, ale częściej niż bym chciał musiałem przymykać oko na logiczne potknięcia i różne dziwne decyzje bohaterów. A ostatnia scena to już w ogóle tragedia.