Nienaiwne, nieciężkostrawne kino dla młodych buntowniczek. Przygodowa historia z zacięciem i dowodem, że inteligencja nie ma płci. 6
Osobliwe i bardzo dynamiczne kino coming of age, które dziarsko, ale bez krzykliwości pokazuje niezależność myślenia kobiet w odniesieniu do jednej z najbardziej błyskotliwych postaci wszechczasów, czyli Scherlocka Holmsa. Enola Holmes nienapastliwie, z bardzo dobrą przygodową narracją, bez wielkiej naiwności odseparowuje na legendzie detektywistycznego świata staje w szranki z przypisywaniem inteligencji jakiejkolwiek płci. Nie jest to zobowiązująca historia, ale bardzo gibka i błyskotliwa.
Nasza główna bohaterka, która wielokrotnie zwróci się bezpośrednio do nas kończy właśnie 16 lat. Niesamowicie energiczna, wychowana samotnie przez ekscentryczną i wyjątkową matkę od najmłodszych lat była uczona niezależności, wolności i niepoddawania się konwenansom narzucanym przez narrację patriarchatu roku 1884. Nie nosi gorsetów, uczy się razem z mamą w domu, aż pewnego dnia jej mamy w nim już nie będzie. Odeszła bez słowa, śladu… a przynajmniej tak myśli zaskoczona i zrozpaczona córka. Jednak Elona zaczyna powoli łączyć kropki i znajomość mamy oraz jej nadprzeciętna inteligencja, z sympatią do zabaw słownych doprowadza ją do powolnych odkryć i przekonania, że matka jej nie opuściła bez powodu i chcę by ta ją odnalazła. W tym czasie przybywają jej dwaj bracia o kompletnie innym usposobieniu czyli Sherlock i Mycroft, by zaopiekować się siostrą. Widać ich inne podejście, jednak do Mycroft ma tutaj większe uprawnienia i prawo sprawowania kontroli na Eloną, więc ma zamiar, by dziewczyna nadrobiła wszystkie zaległości bycia damą i trzymać Ją, jak najdalej od pojęcia „feminizm”. Jednak temperament dziewczyny pcha Ją w inną stronę i bracia nie są argumentem, by zostać w domu i nie podążyć za matką, po drodze poznając bardzo wyjątkowego chłopaka i przy okazji udowodnić swoje detektywistyczne umiejętności.
Enola Holmes jest naprawdę rześkim kinem obyczajowym i przygodowym z farszem girl power dla młodych buntowniczek. Historia jest tutaj sensownie poprowadzona, prawa logiki nie są przewlekle łamane, a nasza sprytna bohaterka jest bardzo intrygującą postacią. To nie jest skomplikowany utwór, ale dla entuzjastów tajemnic, zagadek, Harrego Pottera, to może być naprawdę spora uciecha, chociaż tutaj magia bierze się z dbałości o detale i szczegóły, ważność przedmiotów i motyw zagadki, pewnej misji jako ciągnącej akcje.
To kino, które oczywiście, że zrobi większe wrażenie na młodym odbiorcy ze swoją rozpiętością miejsc, wydarzeń i sytuacji, bez większej autorefleksji. Jednak jest niewątpliwie intrygującym głosem wyzwolenia jako naturalnego odruchu w życiu kobiety, bo od małego. Enoa od urodzenia jest wolną i upodmiotowioną kobietą i nie zna innej rzeczywistości, a nie wyzwala się poprzez poznawanie innych, czy doświadczanie. To bardzo ciekawa propozycja, a pro po relacji matki z córką i sugestii o tym, czy mężczyzna w domu nie jest przypadkiem czasami do zastąpienia, nie jest niezbędny?
To kino oryginalnie familijne, bo nieschematyczne i proponuje niestereotypowy model, ale sugerujące, że często obecność mężczyzn tłumi kobiece naturalne odruchy, ponieważ ich status nietykalny nadany im od urodzenia może zostać przez to zagrożony. W Enola Holmes nie ma wielkiego wykładu i dramatu o tym poprowadzonego , ale jest taki łobuzerski prztyczek w nos od kobiety. Myślcie sobie, jak chcecie, My wiemy, że myślimy i w praktyce to udowodnimy. O sile kobiecej w chwackiej historii, do której się nas zaprasza, jakby tworząc przez burzenie czwartej ściany współpracę z główną bohaterką nad zagadką. Nienaiwne, nieciężkostrawne kino zbuntowane.
Lekkie kino przygodowe skierowane raczej do młodego widza. Na platformie mamy wersję z dubbingiem, co w sumie się sprawdza do tego typu filmu. Znane nazwiska myślę, że miały bardziej przyciągnąć widownię. Są to raczej wystąpienia epizodyczne. Oczywiście pierwsze skrzypce gra Brown, przecież wciela się w tytułowa rolę. Niby trochę zagubiona przez kilka chwil bohaterka w kilka sekund przeobraża się w starego wyjadacza przebieranek, szpiegowania i obijania gąb. Lata szkoleń z mamusią nie poszły w las. Sama fabuła może nie jest powalająca. Realia XIX Anglii – sufrażystki, brud Londynu, kluby dla gentlemanów, kobiety w wytwornych sukniach, szkoły dla dam. I w tym Enola szukająca matki, rozwiązująca łamigłówki i odkrywającą nową sferę uczuć.
Swego czasu przeczytałem wszystkie tomy Artura Conana Doyle’a. Siostry tam nie kojarzę. Ale nowa pisarka dała jej życie. Nie czytałem, póki co, więc nie będę porównywał obu wersji. Nowe wcielenia Sherlocka są bardzo energicznie, Enola też czerpie z tych filmów. Szybki montaż, chwytliwa muzyka, sceny kaskaderskie, przełamywanie 4 ściany ostatnio też bardzo modne. Biedny Frank…
Generalnie film bardziej do popcornu, na deszczowy wieczór żeby się troszkę rozerwać, chwilami pośmiać. Ale czy wracać, nie wiem. Prędzej zobaczę znów interpretację Roberta niż wizję Millie, jeśli chodzi o rodzinę Holmes.