Dziewczyna z prowincji wchodzi w świat towarzystwa z wyższych sfer.
Jesienny poranek w Nowym Jorku. Holly Golightly (Audrey Hepburn) je śniadanie na 5 Alei, obserwując bogatą witrynę u Tiffany'ego – najpotężniejszego na świecie jubilera. Piękna i wytworna, acz wielce ekscentryczna Holly marzy o luksusowym, wypełnionym zabawą życiu u boku męża milionera, na którego nieustannie poluje. W oczekiwaniu na bogatego wybranka wynajmuje mieszkanie na Manhattanie. Jedynym współlokatorem, którego akceptuje, jest kot, a swoją życiową postawę manifestuje dopiskiem na wizytówce „w podróży”. Zarabia na życie, spotykając się w więzieniu Sing Sing z tajemniczym Sallym Tomato (Alan Reed), za rozmowę z którym otrzymuje 100 dolarów tygodniowo. Poza tym nieustannie żyje na rachunek różnych adoratorów. Pewnego dnia do budynku, w którym mieszka, wprowadza się młody pisarz Paul Varjak (George Peppard). Jak się okazuje, Paul również żyje na czyjś rachunek, jego sponsorką jest ubóstwiająca go bogata dama (Patricia Neal). Nowi sąsiedzi spędzają wspólnie czas i zaprzyjaźniają się. Wydaje się, że właśnie u boku Paula Holly może zaspokoić skrzętnie skrywaną potrzebę bezpieczeństwa i miłości. opis dystrybutora
Najlepsza ekranizacja prozy przeczytaj recenzję
Zdjęcia do filmu trwały od 2 października 1960 roku do 3 lutego 1961 roku. zobacz więcej
Kiedy Holly słucha płyty, aby nauczyć się portugalskiego, głos na płycie mówi z portugalskim akcentem, a nie brazylijskim, jak powinno być. zobacz więcej
wspaniały klasyk a Audrey naprawdę była gwiazdą kina film polecam
http://tinyurl.com/gu65a6c N, powtórka. Sprawdza się jako lekki, ciepły film, jak i reklama powieści.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Bardzo dobry film z legendarnymi kreacjami Audrey Hepburn i George’a Pepparda. A wszystko przebija ostatnia scena z odnalezieniem rudego, bezimiennego kota w deszczu – poezja kina XX wieku, które po prostu uwielbiam. Świetne sceny spacerów nowojorskich, sobowtóra taksówkarskiego Bruce’a Willisa, a zarazem klimatyczna muzyka Henry’ego Mancini (tak, ten sam kompozytor od "Różowej Pantery") sprawia, że w przyszłości chętnie po niego sięgnę jeszcze raz. Lekkość, która była dawkowana z umiarem, co dzisiaj absolutnie się nie zdarza. Stare filmy są fajne, co podkreślam osobiście na każdym kroku. Te współczesne filmy są do bani, nie lubię ich! Są jak dla mnie bardzo sztampowe.