Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Północ w ogrodzie dobra i zła (1997)

Przepraszam bardzo, ale w którym miejscu ten film jest komedią?! Dosłownie w żadnym. Tym niemniej, film fajny w którym dwóch ludzi pokazało swój lwi pazur. Clint Eastwood jako reżyser i Kevin Spacey jako aktor.

Tajemnice Los Angeles (1997)

Bardzo dobry film, uważam nawet, że Curtis Hanson strzelił swoją życiówkę. Do tego doborowa obsada: Russell Crowe, Danny De Vito, Kim Basinger czy Kevin Spacey. Dużo scen akcji, intryga poprowadzona idealnie, dodatkowo jedna z zakochanych par ogląda w kinie "Rzymskie wakacje" – ubóstwiam kinematografię. Film dzieje się w latach pięćdziesiątych, także nikt z seansu nie powinien wyjść zawiedziony. Gorąco polecam.

Cromwell (1970)

Wielka szkoda, że tak fajny film został absolutnie zapomniany przez fanów kinematografii. A przecież tak nie powinno być – Richard Harris jako tytułowy Oliver Cromwell, czy Alec Guinness jako Karol I Stuart wypadli fantastycznie. Szczegółowo oddany klimat Zjednoczonego Królestwa z XVII wieku. Bardzo mi się podobał proces sądowy, skazanie na egzekucję, no i sama bitwa pod Naseby 14 czerwca 1645 roku. Jestem pod wrażeniem, nawet był Oscar za najlepsze kostiumy – Vittorio Nino Novarese się napracował i uszył idealnie pasujące ubrania pod głównych bohaterów, notabene istniejących w rzeczywistości. Wartości wyznawane przez postacie są ponadczasowe, inteligentne i myślę, że każdy człowiek powinien się nimi w swoim życiu kierować. Wojna domowa w Anglii była z przerwami, co jest nietypowe jak na tak dobrze zorganizowaną tamtejszą rewolucję. Na plus także chronologiczna dokładność, no i końcowe przemówienie narratora o tym, co się działo po śmierci Cromwella, jak Anglia, Irlandia i Szkocja sobie radziły po jego śmierci. Bardzo dobre i wartościowe kino historyczne, które osobiście uwielbiam. Polecam.

Diuna (1984)

@nikowojciech Dla mnie przeciętny. Widziałem też "Diunę" z 2021 roku, która była jeszcze bardziej nieudana od tego poprawnie zrobionego filmu.

Szkarłatna litera (1995)

Uważam, że to niesłusznie zapomniany film. Gary Oldman i Demi Moore dali prawdziwy pokaz świetnego aktorstwa, historia jest bardzo ciekawa gdyż jest przelana na ekran prosto z powieści, a zakończenie z głosem "narratorki" nota bene głównej bohaterki wręcz zwala z nóg, bo opowiada o życiu jej rodziców i wierności po wszystkie czasy. Dzisiaj coraz trudniej nie tylko o miłość, wierność i uczciwość małżeńską, ale także o tak fajne dzieła kinematografii jak właśnie to cudo z 1995 roku. Jak mawiał frontman zespołu The Doors: "To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak miłości." Dziękuję ojcu za to, że mi polecił obejrzeć i że dostrzegłem to cudo. Jedyne, co mi nie pasowało to muzyka – taka anemiczna i niezbyt pasująca do tego, co widzimy na ekranie. Scena gwałtu na Hester Prynne też wywołała u mnie uczucie dyskomfortu i przez te dwie rzeczy nie oceniłem wyżej niż na 8/10.

Dom dusz (1993)

Skończyłem oglądać i muszę wam napisać, że to nie mój target. Dwójka głównych aktorów dużo bardziej mi się podobała w zapomnianej "Kochanicy Francuza" z 1981 roku, bo ten film z 1993 mimo plejady mnie wynudził kompletnie.

Krwawy Romeo (1993)

Bardzo dobry film z rewelacyjnymi kreacjami Gary’ego Oldmana i Juliette Lewis. Szemrane interesy, oszukańcze rachunki i dużo scen seksu sprawiają, że spędzony czas na oglądaniu go nie będzie wcale stracony. A najbardziej mi się podobało, jak gangsterzy wchodzą do środka, gdy w tle się kochają. Polecam gorąco ten film, bo dużo mamy scen drogi – w sensie, że jeżdżą po autostradach, drogach czy moście.

Czarne chmury (1973 - 1974)

"Czarne chmury ciążą nad Rzeczpospolitą" – i już wiadomo, skąd się wziął tytuł tego wybitnego serialu. Muzyka skomponowana przez Waldemara Kazaneckiego natychmiast wpada w ucho i głowę i nie daje także zapomnieć natychmiast po obejrzeniu. Ale przejdźmy do aktorów – Leonard Pietraszak wypadł w tej roli genialnie! Po prostu stał się pułkownikiem Krzysztofem Dowgirdem i zespolił się z nim duchowo oraz emocjonalnie. Anna Seniuk, Edmund Fetting, Elżbieta Starostecka i Cezary Julski też stworzyli ikoniczne kreacje, jednakże największe brawa idą oprócz do głównego bohatera także do narratora, w którego rolę wcielił się charyzmatyczny Piotr Fronczewski (mam notabene z nim zdjęcie pamiątkowe). Z takim przekonaniem i wyczuciem, z chęcią do opowiadania historii próżno szukać w dzisiejszych serialach. To po prostu najsmakowitszy serial z gatunku "płaszcza i szpady", jaki został kiedykolwiek nakręcony w Polsce. Taki serial stawiam za wzór pod względem akcji, napięcia, a zarazem intrygi scenariuszowej. Każdemu z dziesięciu odcinków mógłbym postawić pomnik, jeżeli nie samemu serialowi. Janusz Zakrzeński (jeden z najlepszych polskich aktorów wszechczasów moim skromnym zdaniem, nawet miałem okazję zapalić mu znicz na Powązkach) w roli namiestnika Ericka von Hollsteina poradził sobie znakomicie i dał nam prawdziwy popis swoich umiejętności. Mariusz Dmochowski także wypadł brawurowo i uważam, że starej szkoły aktorskiej, a zarazem takiego kunsztu zaczyna nam powoli brakować. W dodatku można zobaczyć debiutujących na ekranie wówczas Krystynę Jandę i Bogusława Lindę. Karol Strasburger w roli syna Odrowąża też wypadł bardzo dobrze i nie pozwolę sobie, by ktoś o nim powiedział, że to tylko i wyłącznie prowadzący "Familiadę". Nadmienię tylko, że muzyka przewodnia serialu była w reklamie wody mineralnej, nie pamiętam już jakiej. Co tu więcej dodawać: jeżeli ktoś pasjonuje się sytuacją Polski w XVIII wieku, to taki serial dla niego będzie nie lada prawdziwą gratką, tak jak dla mnie. To jeden z seriali pozostawiających ogromne wrażenie (i niedosyt, jak kto woli) po sobie. To jest wręcz absolut. Po raz kolejny nie pozostaje mi nic innego jak chylić czoła i napisać chapeau bas! Polecam dosłownie każdemu się zapoznać, bo przygodowych dzieł już coraz bardziej nie potrafimy robić, w sensie że efekty specjalne są jak najbardziej na swoim miejscu, tylko zdecydowanie umiejętności brak. Na koniec napiszę, że ten serial wcale, ale to wcale nie obraża inteligencji widza. 10/10

Całkowite zaćmienie (1995)

Bardzo dobry film polskiej reżyserki, Agnieszki Holland. Świetnie poprowadziła obiema głównymi aktorami Leonardo DiCaprio i Davidem Thewlisem do tego stopnia, że wypadli wspaniale. Muzyka dosyć nudnawa, ale cóż, skoro film robi wrażenie po ponad ćwierć wieku od premiery. Jest też jeszcze jeden mankament, który wzbudził u mnie zażenowanie i aż mnie skręciło, gdy to zobaczyłem. Mianowicie, sceny całujących się głównych bohaterów-poetów: Artura Rimbauda i Paula Verlaine’a. Serio, mogliby oszczędzić nam takich szczegółów, nawet jak oni w rzeczywistości byli biseksualistami. Wywołało to u mnie cringe, mówiąc współczesnym językiem. Wyśmienicie odwzorowano Paryż i Brukselę z XIX wieku, aż człowiek wierzy, że tak rzeczywiście było w tamtych czasach. Leonardo DiCaprio to nie jest zbyt dobry aktor według mnie, ale w trochu filmach wypadł wspaniale (mowa tutaj też o omawianym przeze mnie "Całkowitym zaćmieniu") i też beznadziejnie ("Zjawa", "W sieci kłamstw" lub chociażby "Pokój Marvina" czy debiutancki "Critters 3"). Ale i tak nie żałuję czasu spędzonego przed ekranem monitora, bo tak artystycznych obrazów dzisiaj już się zdecydowanie nie kręci. 8/10

Ucieczka z Alcatraz (1979)

Znakomite. Kawał dobrego kina.

Proszę czekać…