Bert: owszem rozśmieszyło mnie to. I wolę Cię traktować żartem skomentować Twoje posty na poważnie. Ale skoro nie chcesz być błaznem, bardzo proszę: poniżej masz kilka słów bardzo poważnych.
Przede wszystkim, jako kobieta, gdybym była obiektem Twoich westchnień to naprawdę za żadne skarby nie spotkałabym się z Tobą, bo boje się takich wielbicieli jak Ty. Bo takiemu to nie wiadomo co do głowy strzeli. Wrażliwość to ważna cecha, ale przesadne uwielbienie dla nieznajomej to wygląda nie na wrażliwość, ale na zaburzenia psychiczne i osobiście na miejscu owej Sary bałabym się, że albo będziesz mnie prześladował, albo nie dasz spokoju i będę musiała zmienić adresy mailowe, numery komórek i adres, albo nie daj boże będziesz szantażował, że jak się nie będę z Toba spotykała to popełnisz samobójstwo, bo jestem "promykiem słońca w twoim życiu, i bez ciebie moje życie nie ma sensu". I z poezji, kwiatków, ochów i achów zrobi się po prostu niebezpiecznie.
Możesz mi współczuć, możesz twierdzić, że jestem mało wrażliwa, to Twoje zdanie i możesz sobie myśleć co tam chcesz. Ja Ci mogę powiedzieć tyle, że mam w realnym życiu wystarczająco dużo uczuć, by nie musieć szukać internetowych wyznań. Może owa Sara też takich wyznań nie potrzebuje?
Z jednym Twoim zdaniem natomiast się zgodzę: zapewne pewnych spraw (czyli takich wyznań jak te) nigdy nie zrozumiem i nie wiem czy chcę zrozumieć. Można by się zastanawiać i analizować po co piszesz takie rzeczy, może jesteś samotny, może nie masz przyjaciół, możesz szukasz miłości, może masz za dużo wolnego czasu, może rozwijasz talent pisarski, a może wszystkie te teorie są błędne. Tyle tylko, że tego nie dowiemy się nigdy, a i szczerze mówiąc nie wiem czy tak naprawdę interesuje mnie wyjaśnienie. To tylko internet, to tylko forum, po cóż miałabym sobie zaprzątać głowę problemami osobistymi zupełnie obcych mi ludzi, skoro i tak im nie pomogę? Wypowiedzi twoje traktuję jak ciekawostkę, zabawną ciekawostkę, ot i tyle.
Również jestem pod wrażeniem tego filmu i szczerze bałam się go oglądać, gdyż obawiałam się nudy. A tu proszę: miłe zaskoczenie. Niby niewiele się w tym filmie dzieje, ale dzięki temu obraz, który wzbudza w nas uczucie spokoju (a przynajmniej tak było ze mną). Polecam wszystkim, dla których akcja nie jest podstawowym atutem filmów:)
Podpisuję się pod ta opinią, film dobry. Warto obejrzeć go na porządnym kinie domowym, z dobrym nagłośnieniem, bo muzyka robi niesamowite wrażenie i choć osobiście nie przepadam, za muzyką klasyczną, to tutaj słuchałam jej z zapartym tchem. Temat i przedstawienie go ciekawe, rola Harrisa bardzo dobra.
7/10 to moja ocena. Film jest dobry, temat całkiem ciekawy, rola Tildy świetna (szczególnie byłam zaskoczona, tym ze zagrała "laskę"), ale jako całość coś mi w tym filmie nie grało (niestety nie za bardzo potrafię określić co…:/ ) Ogólnie wart obejrzenia, chociaż bez rewelacji
Bert jesteś Boski… :) nie mogę, ubawiłeś mnie swoimi tematami jak mało kto:)
Niestety mam dla Ciebie złą wiadomość: obawiam się, że Sara może być całkiem normalna kobietą, która wcale nie ma ochoty na zaprzyjaźnianie się z wielbicielami.
A ja na jej miejscu unikałabym Cie jak ognia…:)
Niestety droga Jano nie mam tyle czasu, aby na bieżąco odpowiadać na Twoje posty, których widzę całkiem sporo.
W kwestii zaśmiecania (moim zdaniem) a informowania (Twoim zdaniem) do porozumienia pewnie nie dojdziemy. Argument, że dzięki Twoim wypowiedziom ktoś się czegoś dowiedział uważam za naciągany, bo myślę, że spora cześć użytkowników odpuściła sobie czytanie pieśni chwalebnych ku czci tejże aktorki. Powiem więcej: obawiam się, że choćby to były pieśni ku czci uwielbianego przez mnie Tarantino to mój komentarz do nadmiaru informacji byłby podobny.
A co do pamiętania sytuacji, to nie mam aż tak dobrej pamięci, pamiętam tylko ogólnie co miało miejsce. I najzabawniejsze jest to, że nie mam bladego pojęcia jak nazywała się ta aktorka, którą tak wychwalałaś:) Nie musisz mi przypominać, bo szczerze: nie jest mi to do niczego potrzebne. Staram się nie zaśmiecać pamięci rzeczami, które mi się do niczego nie przydadzą, a dyskusje na forum należą do jednej z takich rzeczy
Tyle, że brak możliwości dodania oceny przez polska premierą tez nie do końca rozwiązuje problem
Bo co jeśli film widzieliśmy ( fakt: niekoniecznie z legalnego źródła), jest on ładnych parę miesięcy po premierze światowej, a polska będzie za dwa lata, albo wcale, albo nie wiadomo kiedy?
Pozostaje liczyć tylko na uczciwość użytkowników oceniających, ale jak widać z tym jest słabiutko…
Atak o którym pisze pani Jana miał miejsce, gdy nagle zaczęła ona wypisywać hymny pochwalne pomieszane z faktami z życiorysu pewnej aktorki w kilku osobnych postach, po to chyba tylko aby było tych tematów jak najwięcej.
"Niestety" nadal pozostaję przy zdaniu, że pisanie tego samego w kilku osobnych tematach to zwykłe zaśmiecanie forum. Druga sprawa, że od faktów z życia danej osoby jest opcja "Biografia" i jeśli ktoś posiada wiedzę i chęci przybliżenia nam postaci swojej ulubionej aktorki (czy innej osoby) to może z tej funkcji skorzystać, bo ona od tego jest (a forum niekoniecznie)
Więc jeśli koleżanka Jana narzeka na "zgnojenie" jej przez zmasowany atak, to warto się zastanowić czym on był spowodowany i czy przypadkiem sama go nie wywołała.
I zapewniam, że powodem była wyłącznie ilość postów a nie nazwisko aktorki, bo dyskusja nie toczyła się na temat talentu (czy braku talentu owej pani) ale tego, że ktoś zaśmieca forum wypisując ile wlezie w rożnych postach pod adresem jednej osoby.
Wiesz co, ale ten "głębszy sens" mnie nie przekonuje w tym filmie. Powiem więcej: odniosłam wrażenie, że był on wrzucony na siłę, wręcz nachalnie, tak aby każdy zrozumiał o co chodzi. Ten głębszy sens, że nic nie dzieje się przypadkiem, został za bardzo spłycony poprzez przesadną dosłowność. A przesadna dosłowność to jest rzecz, która może zabić każdą wartość, każdego filmu.
Biorąc pod uwagę "boskiego Edwarda" to raczej grono *
Proszę czekać…