@miodzik
No tak, zgrabnie napisane tylko o jakim to filmie? Zabawa konwencją? Chyba genewską. Fani 300 jak się dowiedzą, gdzie mieszkasz, to czarno to widzę ;)
Od Isabel można wymagać więcej… – Ta wariacja "Ostatniego tanga w Paryżu" mnie nie przekonała – miałem wrażenie jakby za wszelką cenę Coixet chciała pokazać, że jest Jarmushem w spódnicy, do tego dodała sporo erotyzmu (ale niestety dla samego erotyzmu tylko – nic więcej z niego nie wypływa). Na końcu filmu o głównych bohaterach wiedziałem tyle samo co na początku plus to, że nigdy nie otrzymujemy tyle miłości, ile byśmy sobie życzyli. Miałem przynajmniej nadzieję na trochę dźwięków (w końcu tytuł zobowiązuje), ale i tu się mocno zawiodłem. 5/10 tylko za inaczej pokazane Tokio (trochę w stylu w jakim Jean-Pierre Jeunet pokazuje Paryż) i ładne obrazki.
Biorąc pod uwagę, że "każdy sądzi według siebie" gratuluję podejścia do oceny filmu – mnie do głowy by nie przyszło, żeby opinię o filmie warunkować tym "co inni powiedzą?". I tak jak @Quagmire zrobię sobie wydruk, bo w końcu nie co dzień nas tak chwalą… ;)
Kompletna klapa – Nie słyszałem nigdy specjalnych zachwytów nad SG, więc długo mnie nawet nie ciągnęło żeby go obejrzeć, aż kiedyś przypadkiem trafiłem na SG-Universe – i zostałem mile zaskoczony. Zarówno dramaturgią, jak i całkiem przyzwoitą grą aktorską – przynajmniej mnie bardzo przekonującą. Po takim zachęceniu postanowiłem sięgnąć po SG – Atlantyda i… cały czar prysł. Wybaczcie wyznawcy SG, ale skoro na taką wyprawę wybiera się elitę wśród elit (naukowców, lekarzy, inżynierów i wojskowych) i ci co kreują te postaci, wraz z żenującymi dialogami was przekonują to ja wam mówię – jesteście widzami mało wymagającymi. Doktor, który wiecznie panikuje i częściej nic nie wie niż wie cokolwiek, pułkownik, który się daje zabić już w pierwszym odcinku itd. itp. + głupkowate dowcipy na poziomie Norka i Krawczyka (przyp. szambonurka i tramwajarza) wśród elity intelektualnej paru narodów, mnie nie przekonuje, jestem rozczarowany. Wszystko się w zasadzie wyjaśniło kiedy przyjrzałem się kto to produkuje. Znam tylko jeden kanadyjski film, który jest genialny (to Cube oczywiście) – reszta to niestety poziomem w stosunku do produkcji amerykańskich ma się tak jak kino austriackie do niemieckiego. Tam też jest tylko Haneke i długo, długo nic…
Edit: PS. Haneke urodził się jednak Niemcem, a Natali w USA :)
Czy wiecie, że… – Buñuel realizując ten film był już całkowicie głuchy – biorąc pod uwagę, że przykładał sporą wagę do muzyki w swoich filmach jest to tym bardziej niesamowity wyczyn.
Nie wiem jak nudny musiałby być film, żeby w tej nudzie przebił nudę twoich komentarzy – myślę, że to niezłe wyzwanie dla filmowców ;)
Zgadzam się w 100% – rzadko możemy oglądać kino zrobione z dbałością o szczegóły, znakomitymi kreacjami (Jeff czy Mat – wiadomo, ale prześwietna jest również Hailee Steinfeld), a do tego znakomite zdjęcia. Tworzy to wszystko bardzo przekonujący obraz – sarkazm jest także pierwszej klasy. Reasumując – bardzo inteligentne kino :)
Lepiej nawet – wychodzi na to, że zacznie się od kredki – godna podziwu ewolucja :) Jakby ludzie byli tacy pojętni to już dawno śmiagalibyśmy z prędkością światła po Galaktyce :)
Myślę, że pod Twoje kryteria podejdzie również Piekło na Pacyfiku (1968) z Lee Marvinem i Toshiro Mifune w głównych rolach – i tylko z nimi :) A ekstremalnie przecież chyba także Cast Away z Tomem Hanksem i piłką ;)
Facet w takich sprawach lubi być oszukiwany ;) Jak mawiał klasyk: z dwojga złego… wolę już Photoshopa niźli chirurga plastycznego i silikon :)
Dzięki @Grzegorz – Nikita znacznie zyskuje przy całookazaniu :)
Proszę czekać…