Sporo fajnych i nieźle wykonanych elementów settingu uzupełniają bardzo dobre zdjęcia. Treściowo jest dosyć odtwórczo, choć każdy wyciągnie z tego co chce. 5+
Obyło się bez większych wpadek, ale jest to film, obok którego przechodzi się obojętnie. Jest po prostu w miarę przyjemny, ale bez tego magicznego pierwiastka.
Dzisiaj to już nie jest film w żaden sposób aktualny ani mogący zachwycić. Nie podważam jednak jego bądź co bądź przełomowego sposobu opowiadania.
Dobrze wiedzieć, że i kiedyś mieliśmy w tym kraju szalenie ciekawych i twórczych reżyserów.
O ile cały czas dobrze działa pokazywanie społecznych dysonansów, o tyle dramaturgicznie jest bez wyrazu. Ciężko wierzyć nawet w te dziwacznie pisane postaci.
Voice over i wizualny styl wciągają. Średnio spaja obie ekranowe wizje przedstawienia tej historii, szkoda więc, że twórcy nie zdecydowali się na jedną ścieżkę.
Majewski świetnie wprowadza nas w odmęty absurdu. Fragmentaryczność umysłu pacjenta sugeruje kilka ścieżek interpretacji, ale po czasie i to może zmęczyć.
To jeden z najlepszych filmów wpisując się w ruch BLM i bardzo dobre kino historyczne z aktorską ucztą. Dostarcza fun'u i uczy. Łzy Lakeitha zmiatają z planszy.
Wychodzi ze skali mikro do makro, aby pokazać globalny problem, no i robi to w zręczny wizualnie sposób. Przy końcu chwyta też za gardło.
Choć czuć tu teatr w podszewce, to R.King jest w stanie zaadaptować to do języka filmu bardzo zręcznie. Nadal jednak mam sporo wątpliwości, np. do scenariusza.
Proszę czekać…