Forma spod znaku slowcinema, a treść bliska dokumentowi, jednak nadal jest to moja wrażliwość kina. Nie każdy jednak wejdzie z łatwością, można się odbić. 7+
Powiedzmy, że ostatnie 30 minut, czyli od momentu wyjścia i naprawy statku ten film wreszcie jest o czymś i zaczyna mieć coś fajnego do zaoferowania.
Spójna wizja pomaga tej produkcji bezsprzecznie, bo to dużo lepszy film. Nadal jednak nie na tyle, aby być filmem dobrym, bo mankamentów jest sporo. Może 6.
W trakcie nie łapie jakoś mocno, ale nie zmienia to faktu, że to wysoki poziom konstrukcji opowieść, reżyserii i aktorstwa. Ostatnią scenę będę wspominał latami
Fajnie po tak długim czasie znów poczuć tę magię – nawet jeśli można mieć sporo zastrzeżeń, co do prowadzenia narracji. Sitcomowe odcinki majstersztykiem.
Kilka ciekawych rzeczy, np. są wreszcie kolory, a w emocje między postaciami da się uwierzyć. Ale sceny akcji są koszmarne, a Gadot jakaś taka na autopilocie :)
Jak tak teraz myślę, to te Nowe porządki były nawet niezłe. Przynajmniej w części jakoś przemyślane, poskładane i bez facepalmów. Końcówka to już za dużo.
Nie fascynuje mnie przenoszenie sztuk teatralnych w taki sposób na łamy kina. Dla genialnego Chadwicka byłem jednak wstanie znieść wiele.
Zero wątpliwości, to 3 Oscar dla Doctera, choć ze słabszym filmem niż ostatnie. Kolejne pionierskie osiągnięcie jeśli chodzi o wygląd animacji. Jazz złotem. 7+
Tak topornie posklejanego filmu nie widziałem już dawno. A tym bardziej zastanawiające jest to, że wypuścił to człowiek, który robił niegdyś dobre kino. Ygh…
Proszę czekać…