Świetne origin story, który dostarcza bardzo fajnej rozrywki, w duchu końca drugiej dekady XXI w. Ciekawa kreska, która znakomicie potęguje wrażenia wizualne.
Przyjemne otarcie łez po wiadomościach dotyczących Mindhuntera. Niestety nie ma tego klimatu i przez metraż trudno się wciągnąć. Mimo wszystko – warto.
Największa legenda w historii tej dyscypliny i najsmutniejsza historia życia osoby, która była i jest synonimem globalizacji. Plakat oddaje wszystko.
Splot wszystkich nieprawdopodobnych momentów jest na tyle burzliwy, że mam często wątpliwości czy brać ten film w pełni na serio. Świeży jak na polskie realia.
Wykluczenie jednostki, niespełnione nadzieje, miłości, traumy przeszłości Dumont oddaje świetnie, ale co z tego skoro ubiera to w tak ciężkostrawne postaci.
Wysmakowane wizualnie, przesiąknięte dzikością południa i dramaturgicznie podkręcone ostatnie 30 minut to złoto. Wcześniej miałbym jednak kilka uwag.
Podpisuję się pod każdym zdaniem, które puentuje ten film jako wątpliwie realistyczny. A tę oderwaną końcówkę aż ciężko oglądać. Palkowskiego lepiej przemilczeć
Mimo pretekstowości samej fabuły nie można się tutaj nudzić. Zabiegi inscenizacyjne, rekwizyty i komediowe rozwiązania dodają filmowi niepowtarzalności.
Nie ma chyba w ogóle równie czarującego serialu, który swoim stylem, bohaterką i dramaturgią byłby jednocześnie bardzo lekką produkcją i czymś głębszym.
Ten naturalistyczny obraz tak mocno rozpościera swoje skrzydła, że po seansie jestem całkowicie zanurzony w tamtejszej rzeczywistości.
Proszę czekać…