@dawidek98
Fajna komedia. Ciekawie ukazana nasza polska wieś – fanom tego filmu mogę polecić dokument Ewy Borzęckiej pt. "Arizona", skąd zostało wzięte mnóstwo tekstów, m.in. o przewracaniu się za swoje. Byłby jeszcze lepszy, gdyby nie muzyka Golców, która pasowała jak pięść do nosa.
Dziękuję, ale ta strawa nie jest dla mnie.
@borciuchy Dokładnie. Z komedii powstałych po 1989 wolę "Chłopaki nie płaczą" i "Pieniądze to nie wszystko".
Hmmm, jako że niezbyt trawię pana Cezarego Pazurę, to dla mnie średni i pełen kontrastów film. Uśmiałem się na trzech scenach: "Masz być jak bulterier. Będę!", komisarz Ryba śpiewający "Orła cień" oraz Siara wrzucający telewizor do basenu. Tak to nie umywa się do Vabanków czy Seksmisji.
Świetne kino, które daje wiarę w nadzieję na lepsze jutro. Daje kopa, żeby dalej żyć i się nie poddawać. Tim Robbins miał swoją życiową szansę i ją wykorzystał w 100%. Kocham kino z lat 90-tych. Obejrzałem go trzeci raz i będę wracał do niego dużo razy. A Morgan Freeman też potwierdził swoją pierwszoligowość światowego aktorstwa. Jednym słowem: zaczepiste.
Genialny film z równie genialną rolą Ala Pacino. Wszystkie trzy najważniejsze sceny, które zostały tu przytoczone przez pewnego użytkownika to istny majstersztyk. Chris O’Donnell zagrał trochę gorzej, ale i tak bardzo dobrze wypadł. Obejrzałem ten film pięć razy i zawsze jestem z niego zadowolony. Takich filmów już nigdy nie będzie! Nietykalni mogą temu filmowi ssać. No i ten okrzyk głównego bohatera "Whoo-ah!". Coś doprawdy pamiętnego. Szkoda, że ten film nie dostał Oscara za najlepszy film, bo na niego zasłużył jak nic innego. Ten film uczy każdego, że bez względu na stan zdrowia i pochodzenie doprawdy warto być szczęśliwym i kochanym człowiekiem. Uczy nas życia lepiej niż nie jeden książkowy poradnik tego typu. Polecam z całego serca każdemu.
Średnia komedia. Z "Misiem" w kategorii "kultowość" zdecydowanie przegrywa.
Na początku 2020 roku film bardzo na czasie. Tym niemniej mnie nie powalił na kolana, obejrzałem go głównie ze względu na Dustina Hoffmana i Morgana Freemana.
Wolę Toy Story, ale ten film też jest fajny. Perypetie Mike’a Wazowskiego i Jamesa P. Sullivana do dziś da się oglądać. Zamiast straszyć można śmieszyć: i tego wszyscy się trzymajmy.
Najciekawsza postać to oczywiście Wolverine i tutaj plus dla Hugha Jackmana. W tego typu kinie ważne są doznania wizualne. Niestety efekty specjalne pozostawiają nieco do życzenia.
Proszę czekać…