Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Szakal (1997)

@Chemas Dla mnie najlepszym filmem z udziałem Bruce’a Willisa jest "Pulp Fiction", który jest jednocześnie najlepszym obrazem w dziejach kinematografii wszechczasów. A "Szakal" jest tylko jego bladym odcieniem.

Szakal (1997)

Film nie jest taki zły. Jednakże do miana wybitnego bardzo wiele mu brakuje.

Wiecznie młody (1992)

Dobre kino. Miejscami może i melancholijne, ale ogląda się przednio.

Rowan Atkinson

Mój najulubieńszy komik wszechczasów. A jego "Jaś Fasola" to najlepszy serial komediowy jaki kiedykolwiek został stworzony. Przebija nawet mocno przecenianych "Przyjaciół". Zauroczył mnie także w "Johnny English" lub "Czarnej Żmii", czy też w drugiej części "Hot Shots".

Przyjaciele (1994 - 2004)

Widziałem śmieszniejsze komedie, ale i ta też jest godna polecenia. Najbardziej mi się podobały sezony 1-6, 7 sezon nieco gorszy, od 8 do 10 nieudane i wcale mi się nie podobały. Jakby się serial wypalał. "Joey" i "Spotkanie po latach" pominę głębokim milczeniem. Jeżeli miałbym wybrać swoją ulubioną postać to zdecydowanie byłby to doktor Ross Geller. Mam takie same zainteresowania, co on – brak czasami zrozumienia ze strony ludzi, taki zamulacz. Interesuję się paleontologią czy dinozaurami, stąd moja dusza jest spokrewniona z tym bohaterem. No i nie sposób odmówić serialowi bardzo pozytywnego nastrajania do życia, jak człowiek ma depresję to może sięgnąć po ten serial i go sobie obejrzeć. Ale Jaś Fasola to jest Jaś Fasola! Nie znam lepszego komika od Rowana Atkinsona i serialu komediowego na świecie, aniżeli Mr Bean.

Przyjaciele (1994 - 2004)

@Chemas Ja wolę oglądać co prawda Jasia Fasolę, ale Przyjaciele w odpowiednim towarzystwie? Czemu nie.

Rój (1978)

Całkiem niezłe stare kino. Ale i tak wolę "Psychozę" lub "Ptaki" Alfreda Hitchcocka.

Psychoza (1960)

@Chemas Potwierdzam. Najlepszy film Alfreda Hitchcocka.

Ptaki (1963)

Psychoza jest zdecydowanie lepsza. Jednakże jest to jeden z lepszych filmów pana Hitchcocka.

Czas patriotów (1992)

Bardzo dobry film z brawurową wręcz kreacją Harrisona Forda. Niesamowicie wciągający od początku do końca, wcale nie zwalniający tempa. Ten film uczy nas, że terroryzm to dziedzina nie do opanowania w 100%, bo zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał coś zburzyć lub zaatakować. Sean Bean, James Earl Jones czy Samuel L. Jackson wypadli niewiele gorzej od głównego bohatera – i to czyni obraz z 1992 roku zasłużonym mianem klasyka. Na szczęście twórcy nie bawili się w dosłowność i podczas jednej z końcowych scen pokazali twarz oprawcy, a nie samą klatkę piersiową, gdy główny bohater Jack Ryan zabijał go na łodzi, podczas gdy płonęła. Fajne było też nawiązanie do "Full Metal Jacket" Stanleya Kubricka, gdy pokazali pilnie strzeżony budynek i żołnierzy śpiewających i biorących udział w porannej gimnastyce. Natychmiast zabrzmiało to u mnie znajomo – i nie mówię tu o debilnym programie z Polshitu. Nie do końca podobała mi się muzyka i psuła trochę odbiór całej tej historii, ale można to jak najbardziej przeżyć. Co mogę jeszcze dodać, każdy szanujący się fan thrillerów czy kina akcji musi to zobaczyć. 8/10

Proszę czekać…