Zawiodłem się niestety. Wyglądało to trochę tak, jakby Tarantino się w końcu pogubił i nie wiadomo do końca o co chodzi, jaki jest można powiedzieć morał tej historii. Parę scen przeciągniętych – głównie te samochodowe. Świetni Brad i Leonardo, również Brandy. Reszta jest w sumie tłem i ciężko by mi było ich oceniać.
Cudowny w Pijanym mistrzu! :) Dzięki tej jego roli zapragnąłem obejrzeć więcej filmów z jego udziałem – do tej pory co najmniej 13 filmów z nim mam zaliczonych. Często grywał właśnie takiego znawcę stylu pijanego mistrza.
Co najmniej 65 filmów obejrzanych z jego udziałem, w jego reżyserii 27. Jeśli chodzi o filmy, w których miał znaczniejsze role, to byłyby dwie 10/10 – Lao dou wu pa duo oraz Shen bu you ji – cudowne filmy, ten pierwszy to jedna z najzabawniejszych komedii jakie oglądałem, polecam!
Lubiłem jego filmy, bo nawet jeśli nie były to komedie to i tak wplecione były jakieś zabawne sceny – bez przesady a z wyczuciem.
Prawdopodobnie od niego zaczęła się moja miłość do kina dalekowschodniego, konkretnie chińskiego i przede wszystkim hongkońskiego – zarówno filmy z gatunku sztuk walk jak i wszelkich innych. Z nim też zapewne mam najwięcej obejrzanych filmów, co najmniej 96, więc niedługo będzie setka :) Ponadto 16 wyreżyserowanych przez niego również obejrzałem. 2 filmy z jego udziałem oceniłem na 10/10 – Przestępcza opowieść oraz Xi Zang xiao zi (z epizodycznym jego udziałem, główny aktor – Biao Yuen).
Co najmniej 46 filmów obejrzałem, do których napisał scenariusze. Równie solidny co Cheh Chang – filmy tego duetu warto obejrzeć. Aktorsko widzę, że obejrzałem jeden film z jego udziałem, ale będę go pamiętał przede wszystkim jako bardzo dobrego scenarzystę.
Na razie obejrzanych wyreżyserowanych przez niego mam co najmniej 26 filmów, 15 jeśli chodzi o scenariusz. Raczej dość wysoko oceniałem jego poszczególne filmy, solidnie tworzył, parę oczywiście słabszych ale i parę świetnych. Dobrze mu się układała współpraca ze scenarzystą Kuang Ni i wytwórnią braci Shaw. To były filmy, bardzo lubiłem już samą czołówkę tychże.
Przyzwoity film, nawet nadspodziewanie dobry. Parę dziwnych momentów jest i miejscami obraz drży – na początku, jak i podczas pojawiania się pewnych bohaterów – zapewne specjalny zabieg, który na dłuższą metę niestety denerwuje. Jak na takie kino to dobry scenariusz i dialogi, aktorsko w porządku, parę interesujących motywów muzycznych.
Tragiczne "dzieło". Choreografia walk jedna z najgorszych jakie widziałem, reżyseria i scenariusz to dno. Niektóre dialogi nie mają sensu albo brzmią strasznie sztucznie. Aktorsko też słabiutko, Don Wilson raczej nie grzeszył talentem aktorskim ale dobrano mu tu odpowiednich aktorów, nie będących powyżej jego możliwości, np taki Michael Bernardo, który był mistrzem wielu zawodów sztuk walk ale aktorsko może nawet i gorzej niż Don Wilson.. Bohaterowie pojawiają się tu i tam, gdzie akurat są potrzebni, niektórzy wiedzą rzeczy, których nie byliby w stanie wiedzieć, umiejętności strzeleckie oczywiście fatalne – w szczególności jeśli mają zatrzymać głównego bohatera. Praca kamery również słaba i niepotrzebnie tyle tych scen w zwolnionym tempie – ciężko się to ogląda. Urodziwa i atrakcyjna Athena Massey.
8- Przez dłuższy czas dałem się zwieść Blancowi i jego ponoć świetnemu węchowi do rozwiązywania skomplikowanych zagadek. Dopiero po tych kilku dalszych twistach jak i wyjaśnieniu całej sprawy stwierdziłem, że to naprawdę bardzo dobry film, wcześniej oscylowałem koło 6-7/10. Przyjemnie się słuchało Daniela, lubię też grającego tu policjanta Noah Segana – ma w sobie to coś, może ten uśmiech. I oczywiście świetna prababcia ;)
Nudny jak flaki z olejem. Ani trochę nie wciąga, dłuży się niemiłosiernie, aktorsko nie porywa, przede wszystkim sama Mandie czyli Lexi Johnson zagrała słabo, nieprzekonująco.
Proszę czekać…