Ze starych ale jarych z dzieciństwa:
Przyjaciel wesołego diabła – byłam w kinie i bałam się na nim okrutnie…
Pan Kleks
Miś Uszatek
Bolek i Lolek
Reksio;)
A trochę już później:
Simpsonowie
Rodzina Bundych – ale teraz tez leci więc może ktoś ogląda
Beverly Hills to był hicior;) i tez idą powtórki
Halloween i Piątek 13
Krwawy sport tez kilka razy oglądałam;)
No i pamiętam pierwsze dwa Batmany i Sok z Żuka
Było tego sporo ale gdzieś umknęło…
> majak01 o 2008-08-19 22:16 napisał:
> Chyba jest, bo powstał zarówno film- "Antwone Fisher", jak i książka- "Odnaleźć
> siebie" :)
Może i masz rację. Bo jeśli kogokolwiek film czy książka czegoś nauczyły, czy coś dały to pewnie tak jest. Tyle, że ja nie bardzo sie do tych osób zaliczam
>
> Mnie co prawda takie rzeczy do, jak to ładnie i obrazowo nazwałaś, orgazmu też
> nie doprowadzają, ale lepiej mi się ogląda film tego typu ze świadomością, że to
> rzeczywiście miało kiedyś miejsce. Wtedy bardziej doceniam własne życie.
Czemu lepiej? Kurde, ja jakoś chyba tego w ogóle nie kumam. Jak napisałam wcześniej gratuluję chłopakowi mocnego charakteru. Ale oglądając film wcale mnie nie interesowało czy to było naprawdę czy nie. Historie wymyślone przez scenarzystów potrafią mnie o wiele bardziej wzruszyć niż prawdziwe. Może kwestia tematyki, problemu, nie wiem, ale ten film dobry był, fakt , ale zupełnie mi obcy.
>
> Nikt Cię do polecania go nie zmusza, traktujmy to jak świetną zabawę, o tematyce
> która nas ciekawi, czyli filmach. Nawet jeśli ten film nie zostanie wyróżniony,
> a bardzo bym tego chciał, to i tak wiele zrobiliśmy- zainteresowaliśmy się nim,
> oceniamy go, komentujemy i jednocześnie zwracamy uwagę pozostałych urzytkowników
> fdb. To już jest sukces.
:)
No cóż, a ja tak mało oglądam Tv, że jest mi w sumie wszystko jedno jaka będzie szła wersja. Oczywiście super komfortem byłaby możliwość wyboru, ale tego póki co nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. Bo o ile zdecydowanie wolę napisy to czasem po prostu nie chce mi się czytać, a film jest średni i oglądam go "jednym okiem" . I wtedy lektor sie przydaje;)
> Odi o 2008-08-19 17:52 napisał:
>
>
> Bajka ze szczęśliwym zakończeniem, bo najwidoczniej życie się tak ułożyło, tym
> bardziej serce rośnie. A podejście Amerykanów do życia, pomyśl, że ich jest
> kilka razy więcej niż Polaków a tylko Ci którzy coś w życiu osiągnęli i sobie
> poradzili mają o sobie książkę albo film. Od raz inne spojrzenie?;)
Fajnie, że chłopak sobie poradził i szczerze mu gratuluję, bo życia nie miał łatwego. Ale czy to jest powód/temat do pisania książek i robienia filmów. Ciężko mi to ocenić, może tak może nie.
> A dobra fikcja i dobra biografia? Co wygrywa? Fikcja?
Dobry film. W tym przypadku biografia była powiedzmy OK, ale film nie przekonał mnie w 100%
> Dlaczego? Jeśli film jest słaby, źle zrealizowany i zagrany no to nie ma mowy o
> ahah ale jeśli jest dobry a nawet bardzo dobry pod względem technicznym, to
> świadomość prawdziwości historii powoduje samoczynne OHH;)
Zależy u kogo. Mnie do orgazmu nie doprowadza świadomość, że historia jest prawdziwa;) Ale co kto lubi;)
> Hm no no pisz dalej;) Uwielbiam filozofię;)
A to nie była filozofia;) I szkoda, że nie podłapałeś tematu powtarzalności w sztuce, bo mogła być ciekawa wymiana zdań;)
> Chyba załapałaś absurdalność mojego porównania. Miało takie być!
:)
>
>
> Ok. Najważniejsze, że Ci się podobał. Bo o to w kinie i jak pisałaś w sztuce
> chodzi. Ma się podobać, może nawet wąskiemu u gronu ludzi, ale chociaż komuś.
No i nadal mam dylemat. Dobry był. 7/10, ale czy zasługuje na aż takie wyróżnienie? Nie wiem. Poza tym jestem pewna, że za 2 lata nie będę o tym filmie nic pamiętała….
> Odi o 2008-08-18 17:32 napisał:
> Jeju. Nagle wszystkie, filmy z USA stały się do dupy i trzeba przełączyć się na
> koreańskie albo indyjskie produkcje?
Oj nie nie nie. Nikt tak nie twierdzi, spokojnie:)
Przy okazji – nie cierpię kina z bollywood;) A koreańskich widziałam co najwyżej kilka
> Osobiście uważam, że nie ma nic złego w
> takim sposobie ukazania głównego bohatera. Po pierwsze dlatego, że film nie był
> jakimś hiciorem i nie wydano miliardów na jego promocję.
A co ma piernik do wiatraka? Bo kasa wydana na film czy promocje nie ma zbyt wiele wspólnego z filmem. Brak wydania kasy też nie oznacza, że film jest dobry. Bo co nagle sie okazuję, że trzeba nie wydawac kasy, żeby było że kino niezależne(offowe czy co?)Kasa to jedno a jakość filmu drugie.
> Po drugie dlatego, że
> jest oparty na faktach, gdyby to Włosi zrobili podobny film nie napisałabyś, że
> jest taki a nie inny bo chcą ukazać siłę narodu. Zacznij robić tak jak piszesz,
> oceniaj film a nie to co dookoła niego. Jesteś, antyamerykańska, ok ale filmu za
> to nie karz.
Mhhh, to nie tak że jestem antyamerykańska. Mnie drażni ukazywane często w filmach podejście do życia Amerykanów – że zawsze dają sobie radę, bo są najlepsi i zawsze wygrywają. Wg. mnie takie podejście do tematu powoduje jego spłycenie. I zamiast głębokiego dramatu o życiu skrzywdzonego chłopaka mamy bajkę z happy endem. Ale to moje odczucie po obejrzeniu filmu, każdy ma prawo do innej oceny i innych odczuć.
> Po za tym, według mnie zawsze gdy robi się film o czyimś życiu to
> robi się go po to, żeby podziwiać tą osobę, przez co nadaje to kolorystyki
> takiej produkcji.
??? Wiesz co, dla mnie nie ma znaczenia czy film jest na faktach czy nie. Wole dobra fikcyjna historią niż nudny film biograficzny. Podziwiam bohatera tego filmu, bo dał sobie radę, ale nie wiem czy bym ten film oglądała po raz drugi.
> Dlatego ocenianie scenariusza i pisanie, że jest do bani bo
> wtóry itd. jest po prostu śmieszne.
Dlaczego? Bo nie łapię? Bo jak na faktach to muszą być ochy i achy bo jego bohater był świetnym gościem?
> To tak jak powiedzieć, że Piłsudski był
> naśladowcą kogoś tam. Życie najwidoczniej jest powtarzalne, ale porównywać
> fabułę filmu z wymyślonym scenariuszem czyli fabułą, której nikt nigdy nie
> przeżył z filmem o fabule napisanej przez życie, którą ktoś realnie przeżył. I
> pisać że drugi jest TYLKO dlatego gorszy, że jest podobny czy powtarzalny do
> pierwszego, to już w ogóle przegięcie.
Życie jest powtarzalne, sztuka jest powtarzalna, filmy są powtarzalne – żyjemy w epoce postmodernizmu. Mimo wszystko jest wiele produkcji które jeśli nie są oryginalne, to są dobre. Poza tym z założeń postmodernizmu powstał takiż właśnie kierunek sztuki, gdzie właśnie sztuką jest tworzenie nowych dzieł bazując na wszystkim co powstało do tej pory.
Poza tym nie ma co porównywać Fichera do Piłsudskiego.
> No ale cóż, ja się na filmach nie znam
> tak jak niektórzy fachowcy, mi zależy na dobrej zabawie, na pełnym emocji
> przeżyciu kilku minut życia spędzonych na oglądaniu filmu. Nie jestem, ani
> reżyserem ani pisarzem, nie skończyłem studiów w żadnym z tych kierunków, nie
> umiem rozbić filmu na części pierwsze i powiedzieć kto spartaczył robotę w
> którym momencie, nie umiałbym również zrobić niczego lepiej. Jedyne co umiem to
> stwierdzić, czy film był nudny czy też wręcz przeciwnie. W tym przypadku wręcz
> przeciwnie.
No cóż, a ja nie twierdzę że jestem w tym temacie super znawcą czy wyrocznia. trochę czytałam, trochę wiem to wszystko. jednak cecha w jaki sposób oceniamy filmy jest ta sama: oceniam filmy na podstawie tego czy mi sie film podobał czy nie. I to jest chyba najważniejsze.
No i jeszcze jedno Odi – ja nigdzie nie napisałam, że ten film uważam za zły. Napisałam, że się zastanawiam czy jest wystarczająco dobry żeby dostać wyróżnienie. No i napisałam też dwa zdania na temat moich wątpliwości.
Pozdrawiam;)
> majak01 o 2008-08-18 16:42 napisał:
> Nie wydaje mi się, że to jest cecha filmów z USA, większość dramatów tego typu
> kończy się szczęśliwie i chyba to oczywiste, bo potencjalny widz zazwyczaj
> oczekuje właśnie szczęśliwego obrotu wydarzeń.
Cecha filmów amerykańskich jest to że często pokazują siłę swoich obywateli. Rozumiem, że jest to film oparty na prawdziwej historii i podziwiam chłopaka, że dał sobie radę. Jednak nie oceniamy jego życia ale film. Bo o ile jego życie może być interesujące i godne podziwu to historia filmowa niekoniecznie. Aaaa, no i ja nie oczekuję szczęśliwego zakończenia, oczekuje ciekawego filmu
> Poza tym to jest historia
> prawdziwa i nie widzę potrzeby żeby zmieniać jej zakończenie dla celów, nie
> wiem, np. finansowych, popularności czy oglądalności.
Z tym sie zgodzę, bo jeśli już bierzemy sie za scenariusz oparty na jakiejś biografii czy autobiografii, to należy ją przedstawić możliwie blisko prawdy. Tak, że zmiana byłaby nie na miejscu w tym przypadku.
Jestem po obejrzeniu filmu i zastanawiam się nad nim i mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony nie jest to film zły, ale z drugiej wtórny i "amerykański" (bo każdy Amerykanin zawsze da sobie radę) Na razie jeszcze zastanawiam sie jaki oddac głos
> Czudi o 2008-08-17 17:21 napisał:
> przyłącze się, ale jeszcze nie teraz. Dla mnie dobrym rozwiązaniem będzie
> wybieranie filmów również z ramówki tv, ale to temat na przyszłość
Nie jestem przekonana z dwóch powodów: po pierwsze wspomniany już lektor, po drugie nie każdy ogląda tv, bo godziny emisji są tak różne, że z moim np grafikiem sie nie pokrywają w ogóle;)
A mnie się bardzo spodobał, mimo iż też nie jestem najmłodsza:) Dawno tak miło i lekko nie oglądało mi sie żadnego filmu:) I lekkość wcale w tym przypadku nie jest zarzutem.
No to jest regulamin:) Idea fajna, zobaczymy jak to będzie dalej.
Ja sie o tym dowiem gdzieś za tydzień bo właśnie na wakacje wyjeżdżam:) Pozdrawiam wszystkich którzy w domku siedzą:)
Proszę czekać…