„Chłopi” to film, który z niezwykłą precyzją i wrażliwością przedstawia życie na polskiej wsi, koncentrując się na losach rodziny Borynów oraz 20-letniej córki Dominikowej, Jagny. Przez cały rok, w rytm zmieniających się pór roku i nieustających prac polowych, rozgrywają się tu ludzkie dramaty, namiętności i konflikty. Film ukazuje skomplikowane relacje między bohaterami, gdzie miłość i pożądanie często mieszają się z zazdrością i nienawiścią. W wiejskiej wspólnocie, gdzie każdy ma przypisaną określoną rolę, a zasady są nieubłagane, wyjście poza narzucone ramy grozi surowymi konsekwencjami - od upokorzenia po całkowite odrzucenie. opis dystrybutora
@WERTYU Zgadzam się z wszystkim, co tutaj napisałeś. Podpisuję się pod tym obiema rękami i nogami. Serialową wersję, która powstała w latach 1972-1973 mógłbym oglądać do końca świata i jeden dzień dłużej, bo jest po prostu fenomenalna. Najlepszy polski serial według mnie – a nowa wersja "Chłopów"? Raz obejrzałem i miałem dosyć. Co z tego, że użyto pięknej, pastelowej techniki skoro film wszystko maksymalnie spłyca i mamy wrażenie, że mu się bardzo spieszy?! Władysław Hańcza, Tadeusz Fijewski oraz Ignacy Gogolewski przewracają się w grobie. Ta kupa gówna dostanie pewnie Oscara (obym się bardzo mylił), ale ja tego nie kupuję w każdym razie. Dużo bardziej mi przeszkadzało i bardzo mi się nie podobało, jak potraktowano Jagnę – zanim ją wywieźli na taczce to ją zdarli z ubrań. Miało to być nowoczesne?! Jeśli tak, to jesteśmy skazani na zagładę. O niebo lepiej to potraktowano w starej wersji. Masa seksu i cycków, co odziera ten film z całej kultowości. Zrobiono z głównej bohaterki degeneratkę.
Pozostałe
Swoista "Moda na sukces", jak ktoś pamięta postać Brooke, to taka Jagna w pigułce. Opowieść o wiejskiej dziweczce i jej wsiowych kochasiach. Ukazanie najniższych, podłych instynktów. Daleko do realizmu i naturalizmu europejskiego. Aktorzy po botoksach i totalnie współczesna uroda Jagny. Polacy zachwycają się wsią od zawsze, więc mają się teraz czym podniecać. Bardzo mało ostatnio świetnych filmów, więc ten się trafił, jak kurze ziarno. 90% oglądających film, nie czytało książki. Szkółki hurtowo będą teraz wykupywać bilety do kina, jeśli nie dostaną oczopląsu od tego migania obrazków. "Vincent", to co innego i na tym trzeba było poprzestać.