Aktywność

Mamma Mia! Here We Go Again (2018)

Sprzedaje jakiś dziwnie pretekstowy fabularny zlepek scen, ale ogląda się to z zaskakująco dużym uśmiechem na twarzy – w większości dzięki elementom musicalowym

Pacific Rim: Rebelia (2018)

Tak skrajnie niepotrzebny i wymuszony film, że aż doceniłem ogromną pracę i wizję Del Toro przy pierwszej części.

Wieczór gier (2018/I)

To jest tak zajebiście fajnie niewymuszone i przyjemne w oglądaniu, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie omija schematów, ale to nie najważniejsze. Zdjęcia! 6+

Barry Lyndon (1975)
Nr 2500 Monument - pięknie sfotografowany i dopieszczony mistrzowską reżyserią. Jak nic brakuje tu jednak po prostu bardziej porywającej historii. Muzyka! 7+
Dziedzictwo. Hereditary (2018)

Ożeż! Coś absolutnie wybitnego w swoim nurcie, osiągniętego nader prostymi środkami. Intensywny kiedy trzeba i dramatyczny w dechę, albo odwrotnie.

Zimna wojna (2018)

Formalnie i reżysersko to jest po prostu coś niewyobrażalnie fantastycznego. Piosenki i aktorstwo również.

Ostatnie kuszenie Chrystusa (1988)

Piękna obrazoburcza wizja, którą każdy prawdziwy chrześcijanin wyśmieje, bo przecież było inaczej. Iks de. Jednak sporo uproszczeń, ale dobra robota Martina.

Ulice nędzy (1973)

Masa spostrzeżeń, przemyśleń i wszystkiego co Martin również później przeniesie na ekran dokładając do tego niesamowite fabuły.

Po godzinach (1985/I)

Jedna z najbardziej niepokojących komedii ever. Liczyłem na nieco inne zakończenie. Najdziwniejszy Scorsese jakiego do tej pory widziałem.

Han Solo: Gwiezdne wojny – historie (2018)

Fajnie, że spin-offy mają inną stylistykę itd, ale ani jeden moment nie zostanie w pamięci (w odróżnieniu od Rogue One). Kilka plusów, ale tonie w miałkości. 6-

Proszę czekać…