Sprzedaje jakiś dziwnie pretekstowy fabularny zlepek scen, ale ogląda się to z zaskakująco dużym uśmiechem na twarzy – w większości dzięki elementom musicalowym
Tak skrajnie niepotrzebny i wymuszony film, że aż doceniłem ogromną pracę i wizję Del Toro przy pierwszej części.
To jest tak zajebiście fajnie niewymuszone i przyjemne w oglądaniu, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie omija schematów, ale to nie najważniejsze. Zdjęcia! 6+
Ożeż! Coś absolutnie wybitnego w swoim nurcie, osiągniętego nader prostymi środkami. Intensywny kiedy trzeba i dramatyczny w dechę, albo odwrotnie.
Formalnie i reżysersko to jest po prostu coś niewyobrażalnie fantastycznego. Piosenki i aktorstwo również.
Piękna obrazoburcza wizja, którą każdy prawdziwy chrześcijanin wyśmieje, bo przecież było inaczej. Iks de. Jednak sporo uproszczeń, ale dobra robota Martina.
Masa spostrzeżeń, przemyśleń i wszystkiego co Martin również później przeniesie na ekran dokładając do tego niesamowite fabuły.
Jedna z najbardziej niepokojących komedii ever. Liczyłem na nieco inne zakończenie. Najdziwniejszy Scorsese jakiego do tej pory widziałem.
Fajnie, że spin-offy mają inną stylistykę itd, ale ani jeden moment nie zostanie w pamięci (w odróżnieniu od Rogue One). Kilka plusów, ale tonie w miałkości. 6-
Proszę czekać…