Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Jim Carrey (I)

Jim Carrey to absolutna rewelacja. Aktor wszechstronny – nie tylko komik. Dał się zapamiętać nawet z małej rólki w filmie "Pula śmierci".

Człowiek z księżyca (1999)

Jim Carrey rozśmieszył mnie jako Andy Kaufman, chociaż nie do końca. Ale muszę przyznać, że muzyka oraz dowcipy bardzo przypadły mi do gustu. Moja ocena wynosi 7, bo od momentu kiedy dowiadujemy się, że główny bohater umiera na raka nie dzieje się nic szczególnego. Nawet filmik z zachęcaniem ludzi do śpiewania nad trumną w kościele nie sprawia, że mam ochotę się uśmiechnąć. Nawet końcowa scena z wykonaniem "I Will Survive" Glorii Gaynor – mimo że samą piosenkę bardzo lubię, to wciąż mi jest na twarzy smutno z tego powodu, że nie ma już Andy’ego między nami. Bo to postać, któremu widz kibicuje z całego serca i duszy, żeby wyszedł z tego bagna, jakim jest niewątpliwie nowotwór. Ten film uczy nas pokory, żeby nikt nas nie zechciał posądzić o narcystyczne zaburzenie osobowości. 7+/10

Solaris (2002)

Czytałem książkę. Nie łudźmy się. Trudno zrobić idealną adaptację na jej podstawie uwzględniając, że wcześniej był już film Tarkowskiego. Nie czepiam się tego filmu i uważam, że warto poświęcić mu czas choćby ze względu na to, że jest to jakby nie patrzeć dzieło na podstawie książki Stanisława Lema.

Solaris (1972)

Ogólnie OK, ale scena jazdy po autostradzie (kilka minut) zabija nudą i dłużyzną. Reszta filmu bez zarzutu fajnie spaja i uzupełnia się z książką.

Truman Show (1998)

Piękne kino. Jim Carrey jest po prostu genialny. Idealne połączenie komedii z dramatem.

Ace Ventura: Zew natury (1995)

Najlepszy film z Jimem Carrey zaraz po "Masce". Pękałem ze śmiechu przez cały seans. Przygody tytułowego psiego detektywa w Afryce zasługują na absolutny podziw i szacunek. Mamy tu mieszankę przeróżnych rodzajów humoru, także każdy znajdzie coś dla siebie. A najlepsze momenty w filmie to wyjście z dupy nosorożca i ludzie myśleli że to poród, jak go tubylcy nadziali włóczniami i nie chciał ich zdjąć z nóg żeby się katować (nieudolnie chciano nawiązać w polskiej kloace z 2009 roku o tytule "Złoty środek" "żartem" jak Robert Gonera nadział się kroczem na kaktusa), jak walił ciężarną kobietę w brzuch i wyleciało jej dziecko z łona matki wraz z pępowiną, no i przede wszystkim zakon buddyjski. Jakie on tam strzelał miny, jak jechał fajnie samochodem terenowym to po prostu absolutny kosmos i mistrzostwo świata. Takich spektakularnych komedii już się dzisiaj niestety nie kręci – opierających się tylko na seksie czy wulgaryzmach. Jeden z moich najulubieńszych sequeli w historii kinematografii. O niebo lepsze od części pierwszej, która była kolokwialnie pisząc bez jakiegokolwiek zachwytu. Takiej beki dawno nie uświadczyłem, poważnie. Jim Carrey to jeden z najlepszych komików, jakie kiedykolwiek nosiła Ziemia. Polecam każdemu chcącemu się pośmiać. Miałem jazdę bez trzymanki i gwarantuję wam, że też ją będziecie mieli!

Ace Ventura: Psi detektyw (1994)

Może się czepiam, ale gdyby nie Jim Carrey, to film byłby raczej słaby.

Zostać miss (2001 - 2001)

Komukolwiek się to podobało?! Współczuję gustu. Strasznie głupi, płytki i denny serial. Dialogi i scenariusz były pisane na kolanie. Już od małego berbecia mnie odrzucał – samą nagością nie przyciągniesz prawdziwych koneserów seriali. Prawdziwa żenada, jak to w Polsacie zresztą. Chyba dla kasy zostały te ekskrementy nakręcone, bo nikt normalny takiego badziewia by nie zaakceptował. No i sama piosenka z czołówki – bardziej anemicznego tekstu i melodii już się nie dało wcisnąć. Aktorstwo pominę bardzo szerokim milczeniem. Cieszę się bardzo, że wśród moich znajomych, w moim towarzystwie stał się serialem kompletnie zapomnianym. Bo beznadziejnych rzeczy czy sytuacji nie powinno się wcale pamiętać.

Nieoczekiwana zmiana miejsc (1983)

Fajna komedia. Wątek z pijanym Mikołajem jedzącym rybę razem z włosami z brody jest niezły.

Gulczas, a jak myślisz? (2001)

Próbowałem obejrzeć do końca, ale nie obejrzałem. I nie żałuję – bo tak denny film nie miał zawzięcia nigdzie. Poza salami kinowymi, lecz na szczęście seans "Yyyrkaaa!!!" przeszedł niezauważony przez ludzi i tylko garstka osób obejrzała tą kosmiczną kupę w kinach. Gdzie Jerzy Gruza z czasów "Wojny domowej" i "Czterdziestolatka"?! Czas zatarł ślad. Nawet to ścierwo ma swój fanpage na Facebooku. Świat się naprawdę kończy.

Proszę czekać…