@Maciek_Przybyszewski
Aż 2 – Nie wiem dlaczego dałem, aż dwa. Może za jedyną w miarę ciekawą scenę z kosą. Reszta to żenada do potęgi n. Brak scenariusza, brak logiczności, brak gry aktorskiej, brak wszystkiego. Szkoda tylko czasu straconego na oglądanie tego "dzieła".
Gdyby nie te jankeskie skłonności… – Całkiem przyzwoity film, ale całość zepsuła według mnie maniera czy wręcz mania amerykańskich twórców do epatowania heroizmem i jedyną słuszną drogą jaką należy podążać w wykonaniu amerykańskich chłopców.
I strasznie i śmiesznie – Jeden z moich ulubionych filmów łączący w sobie elementy horroru i komedii. Oglądałem go wiele razy i z każdym bawiłem się równie dobrze. Duet Ward i młodziutki Bacon bawią mnie do łez.
Z pozoru dobre kino – Z pozoru film wydaje się dobrym, mocnym obrazem ze świetną obsadą. Z pozoru, bo tak naprawdę ani odtwórcy głównych ról nie pokazali co potrafią, ani scenarzysta nie wyśilił się na więcej inwencji.
Z pozoru dobre kino, ale pozory bardzo często mylą.
Bardzo duszny i wilgotny film – O Brazylii większość z nas wie tyle, że to kraj w Ameryce Południowej, słynący z telenowel i narodowej drużyny piłkarskiej, a życie w nim to nieustanny karnawał. Tak nie jest i "Miasto Boga" w bolesny, ale malowniczy sposób nam to uzmysławia.
Favele nie mają najmniejszego odnośnika w Europie. Wąskie uliczki, domy osadzone na zboczach wzgórz i bieda oraz gangi. W mieście Boga każdy ma swój sposób, swoją drogę na życie. Tylko nie każdemu dane jest niż kroczyć bez przeszkód, czy nawet uczynić pierwszy krok.
Atmosfera filmu jest duszna i wilgotna jak klimat Brazylii. Mnie wciągnęła bez reszty. Bo ja nie chcę poznawać świata tylko z pięknej strony. Z każdą minutą czułem jak favele mnie wciągają i zamykają mnie w swych parnych trzewiach. Chciałem z nich jak najszybciej uciec, ale coś mnie trzymało. Chciałem je dalej oglądać i poznawać.
Dziś już takich seriali nie ma – 1) Scenariusz
2) Reżyseria
3) Obsada
4) wszystko to co kochamy w komediach Barei
czy trzeba więcej pisać? Dziś po prostu nie ma takich seriali komediowych i obawiam się, że niestety już nie będzie :(((
Tima Butrona przypadki – Gdy oglądałem film pierwszy raz podobał mi się bo był śmieszny, ale przy kolejnych seansach zacząłem w nim dostrzegać nowe rzeczy. Zaczął mnie drażnić, mamić, przyciągać, odpychać, kusić, wciągać, śmieszyć jeszcze bardziej i smucić oraz wiele innych. Takie są filmy Burtona. Nie są jednoznaczne i nie mam do nich jednoznacznego podejścia. Nie mówię, że na 100% mi się podoba lub, że mi się nie podoba. Tim Burton to dla mnie reżyser, którego trzeba smakować i wypluwać. Rezyser, którego film nie pozostaje dla mnie kolejnym zaliczonym seansem. To rezyser, któy każe mi myśleć i szukać nowych kwestii w swoich filmach. Za to go lubię i cenię, a może nienawidzę.
Kolejne wspomnienie z dzieciństwa – "Nieśmiertelny" to film, który widziałem mając lat naście. Chodząc do podstawówki zobaczyłem go po raz pierwszy i mnie urzekł. Co prawda na kilku scenach zamykałem oczy, ale szkocki klimat plus Sean Connery oczaorwały mnie bez reszty. Dziś już gdy mam na liczniku obejrzanych kilka tysięcy filmów "Nieśmiertelny" wciąż figuruje wysoko wśród moich ulubionych obrazów. Po części z sentymentu, ale w dużej mierze ze względu na to, że jest dobrym kinem fantasy.
Zwykłe kino akcji – Nic specjalnego w tym filmie się nie dzieje. Ot historia jak w wielu obrazach tego typu. Wesley Snipes po raz kolejny wystąpił w produkcyjniaku video i dostosował się poziomem do reszty. Jak dla mnie to film, który można obejrzeć, ale jeśli sie go nie zobaczy nie ma czego żałować.
Bitwy morskie żaglowców – to jest to – W ostatnich latach praktycznie nie ma filmów poświęconych żaglowcom i ich zmaganiom na morzach świata. Wielka to szkoda, bo temat to nader widowiskowy. Wśród produkcji pomijając "Piratów z Karaibów" na czoło wybija się obraz Petera Weir’a. Trzymający w napięciu i ociekający wodą po wybuchach kul amratnich pozostawia na długo nie zatarte wrażenie.
Jak dla mnie to jeden z najciekawszych filmów tego typu ostatnich 20 lat.
Proszę czekać…