@dawidek98
@Chemas Dziękuję.
@Chemas Myślałem i niedługo chyba się za to zabiorę. Wszyscy w kręgu moich znajomych mówią mi, że robię to bardzo dobrze więc będę się rozwijał dalej w tym oto kierunku.
Dobry film z głównymi rolami, notabene bardzo dobrze zagranymi. Katherine Hepburn i Henry Fonda zasłużenie dostali Oscara (w końcu lepiej późno niż wcale). Fajne były sceny, jak dziadek i wnuczek łowili ryby, jak Norman upadł i niechcący potłukł talerzyki w kartonie, a jego żona Ethel przybyła mu na pomoc i się zapytała, czy wszystko z nim w porządku. Scenariusz adaptowany też na miarę Oscara – w sumie dobrze, że dostał ten film jakieś nagrody, bo dużej konkurencji w roku 1982 to to zdecydowanie nie było. Ale za to zdjęcia przepięknie zrobione, po prostu fenomenalnie. Może to być dobra terapia dla ludzi z depresją i dużą ilością agresji w sobie, to gwarantuję że takie widoki na las, słońce i na jezioro z łódką zmienią sposób myślenia i patrzenia na lepsze. Nie żałuję, że obejrzałem i polecam każdemu. 7/10
Dwa Oscary za najlepszą aktorkę drugoplanową i za scenariusz. Moim zdaniem zasłużenie, nawet twierdzę, że ta klasyka powinna dostać ich znacznie więcej. Henry Fonda pokazał swój aktorski pazur, Jane Darwell także nie zawodzi. Bardzo mało oczywiście muzyki, przez co nie mogę dać najwyższej oceny. Ale i tak to pozycja światowej kinematografii, którą dosłownie każdy musi obejrzeć. Zaczątki filmu drogi, który rozwinie się w późniejszych filmach typu "Rain Man", "Thelma i Louise" lub chociażby "Urodzeni mordercy". Momentami przypomina do tego stopnia western, że aż początkowo uwierzyłem, że akcja rzeczywiście dzieje się na Dzikim Zachodzie. Wygnanie rodziny z farmy za długi i rozpoczęcie życia w Kalifornii może przytrafić się dosłownie każdemu. Ale najlepiej zostać przy tym, co jest – główne przesłanie tego filmu. 9/10
Bardzo dobry film z gwiazdorską obsadą – Henry Fonda i Lee Van Cleef to właściwi ludzie na właściwych miejscach, w końcu doskonale się sprawdzają w westernach. Za to Anthony Perkins przed "Psychozą" dał tutaj najlepszą kreację, którą przebije trzy lata później. Czarno-biały co prawda, ale mi to zdecydowanie nie przeszkadzało. Bardzo lubię westerny i raczej nigdy się to nie zmieni. Nie tylko ukazane jest w nich to, jak kowboje walczą między sobą na lasso i przeróżne rodzaje broni, ale także jak zwykli ludzie mieszkali na Dzikim Zachodzie, co uprawiali na polach i jakie zwierzęta hodowali w swoich ogrodach. Dzisiaj taki widok jest coraz rzadszy, co dodaje temu gatunkowi filmowemu ogromnej wartości. Pościgi i pojedynki są w "Gwieździe szeryfa" raczej na drugim planie, ale i tak polecam każdemu miłośnikowi Dzikiego Zachodu.
Gene Hackman jak zwykle pokazuje swój aktorski pazur – jak tylko się dowiedziałem, że on gra w tym filmie, to od razu "Tragedia Posejdona" stała się moim "must see". Shelley Winters wypadła niewiele gorzej od wielebnego Scotta i też wywiązała się bardzo dobrze z roli Belle Rosen. Fascynują mnie historie okrętów i łodzi podwodnych, a zarazem oglądam prawie wszystko, co z nimi jest związane. Najbardziej rozwaliły mnie wchodzenie po choince i piosenka o wczesnym poranku przytoczone niżej przez kolegę. Gdyby nie główny bohater, to film nie miałby wcale szczęśliwego zakończenia. Dziwię się, że "Titanic" jest dużo popularniejszym filmem, skoro ten film jest jeszcze przyjemniejszym w oglądaniu i z małą ilością lukru. Polecam fascynatom dobrego i klasycznego kina z okrętami podwodnymi w rolach głównych. 8/10
Fajnie móc wracać po latach do lat siedemdziesiątych. To zupełnie inne doznanie i inny wymiar kina.
Dobry film. Oczywiście pierwsze skrzypce w nim gra Cuba Gooding Jr. Podobał mi się też sam Tom Cruise ze swoim "Show me the money!". Może i nie jest to aktor pierwszoligowy, ale jak tylko gra w jakimś filmie to natychmiast porywa i robi to bez jakiejkolwiek spiny. Pisząc szczerze, chciałbym spróbować swoich sił w zawodzie agenta sportowego. Przemiana w kochającego ojca i męża też zasługuje na wielki plus. Jedyne, co mi się rzuciło w oczy i dałem z tego powodu niższą ocenę niżeli na to zasługuje w pełni to niemiłosiernie długie sceny. Niekiedy wręcz nie mogłem się doczekać ich końca. No i wszyscy od razu wiedzą, jak film się skończy. Renee Zellweger to nie jest zbyt dobra aktorka według mnie, ale tutaj zagrała najlepiej w swojej karierze. Jak komuś mocno się nudzi, to polecam obejrzeć. Soczyste i solidne 7/10.
@mb83pl "Nietykalni" przy Terminatorze nie istnieją.
Niestety, ale film nie trafił w mój gust. O niebo lepsze z filmografii braci Coen są moim zdaniem "Fargo" lub chociażby "Big Lebowski".
Proszę czekać…