6/10 – Nie potrafię napisać nic sensownego na temat tego filmu, bo nie wzbudził we mnie specjalnie żadnych emocji, ani jest dobry ani zły, generalnie jest średni, chyba w każdym ze szczegółów. Aktorstwo może być choć nie powala, akcja podobnie, treść niby nie mam jakiś większych zastrzeżeń, ale też mnie nie porwała. Nie jestem w stanie wymienić ani specjalnych wad, ani też zalet – i to jest chyba największa wada tegoż obrazu. Obejrzeć można, nudny nie jest, ale też nie będzie to rzecz zapamiętana na długo. Ot i tyle.
Moja ocena podobna 6/10. Klimat utrzymany dobrze, niestety za bardzo się dłużył i generalnie pytanie jak umarł/zginął Reeves stawało się coraz mniej istotne. A szkoda bo pomysł całkiem dobry, niestety nie do końca wykorzystany. Na plus dodatkowo ciekawa i dość dobrze zagrane role Brodiego i Lane.
Mnie film bardzo się podobał, momentami zabawny, innymi smutny i wzruszający. Podróż bohatera w moim odczuci nie była zbyt patetyczna, choć to chyba kwestia indywidualnego odczucia.
Co do samej Ukrainy – byłam tam w ubiegłym roku i wiem na pewno, że jest to kraj skrajności. Są miejsca gdzie jest bardzo bogato i są miejsca gdzie bieda piszczy. Niestety więcej jest tych drugich. Jednocześnie jest to przepiękny kraj, ludzie są prości i przyjaźni, i mam nadzieję tam ponownie pojechać.
Może też dlatego, że Ukraina jest mi tak bliska nie dostrzegłam tego o czym piszą przedmówcy, że "film ten ukazuje co najgorsze na Ukrainie". To co ja widziałam to podróż pięknym, dzikim krajem, by poznać historię przodków.
[edit] nie wiem czy tylko ja to zauważyłam, ale akcja zaczyna się niby w Odessie, ale na dworcu z którego jest odbierany Jonathan pisze Lwów:) Na dodatek to chyba nawet nie jest dworzec we Lwowie, tylko jakiś inny:)
może być – Od taki przyjemny filmik o wielkiej hippisowskiej imprezie, w sam raz na popołudniowy seans. Bardzo ciekawe role transwestyty-ochroniarza i mamusi, i fajny klimat. Film jest dość lekki, problemy młodych ludzi z tamtych czasów są pokazane tylko ogólnie, ale jak dla mnie nie jest to minusem. Mnóstwo już było głębokich dramatów o latach 60, wojnie w Wietnamie, równouprawnieniu, feministkach, i wszystkim innym co wtedy się działo, brakuje za to filmów, pokazujących ten okres bardziej pozytywnie. I ten film, mimo, że nie powala na kolana, taki właśnie pozytywny jest.
czytałam książkę – i niestety w porównaniu z książką film jest słaby. Moja ogólna ocena 6/10, bo film ogólnie nie jest zły i zobaczyć można, ale zdecydowanie lepiej przeczytać.
> Beznickowy o 2008-11-28 11:42 napisał:
> Ograny temat. Dramat ani trochę nie wzrusza, co jest spowodowane słabą grą
> aktorów, nie rozczarowała tylko Emily Watson, bo po grze Willema Dafoe można
> czuć niedosyt – a reszty aktorów szkoda komentować.
> Sama narracja jest źle prowadzona. Co raz pojawiające się sceny retrospektywne w
> większości nie łączą się ze scenami je poprzedzającymi lub bezpośrednio po nich
> występującymi.
> Między innymi te powyższe czynniki sprawiają, że film jest słaby, a sama próba
> zaczepienia go pod kino ambitne poprzez dodanie wiersza poetyckiego Roberta
> Frosta, ukazuje miałkość tego obrazu.
Niestety w znacznej części muszę się zgodzić, spodziewałam się dobrego, poruszającego dramatu, a film momentami się dłuży. I o ile gra aktorska mnie aż tak bardzo nie rozczarowała jak kolegi Beznickowego to z resztą negatywnych uwag się zgadzam, scenariusz się nie klei, przez to całość wypada nie najlepiej.
W mojej ocenie 6/10, może być ale bez zachwytu.
> Ronaldinho o 2010-08-26 23:54 napisał:
> Polecam wziąć jakiś swój ulubiony film na DVD do sklepu a’la Media Markt i
> popatrzeć jak on wygląda na różnych telewizorach.
Dokładnie. A potem poszukać tego samego modelu taniej:)
A jak dla mnie nie było aż tak źle, i można obejrzeć.
Z ciekawością obejrzałam wizję przyszłości w świecie gdzie ludzie walczą z maszynami i oglądało mi się całość całkiem dobrze.
Niestety film ma tez kilka poważnych wad, a pierwsza z nich to scenariusz, gdzie nie brakuje scen banalnych i naiwnych do bólu (a końcówka z sercem to już totalne przegięcie). Postacie również w większości przeciętne, broni się tylko jako tako Bale i Yelchin (jako Kyle Reese), a reszta to porażka: Sam Worthington beznadziejny, drewno takie, że szkoda gadać, Moon Bloodgood tylko ładnie wyglądała, ale na żołnierza nie nadawała się wcale (i jakież to prawdopodobne, że w armii ruchu oporu będzie świetna laska, z zawsze dobrym makijażem, umytymi włosami, dobra fryzurą itd…?)
Jako całość 6,5/10 i można obejrzeć, ale bez rewelacji.
Generalnie zgadzam się z przedmówcami co do oceny: u mnie podobnie 6/10.
W filmie jest dużo ciekawych pomysłów, i świat gdzie ludzie są niemalże na wyginięciu, a wampiry chodzą na kawkę z dodatkiem krwi to nowość w kinie. Niestety z resztą scenariusza już nie ma tak fajnie, pomieszanie przemyśleń na temat sensu egzystencji (ludzi? wampirów?) z akcją nie wyszło zbyt przekonująco. Moim zdaniem należało albo pójść jedną droga albo drugą, czyli albo jatka bez morałów, albo przemyślenia bez takiej ilości akcji. Dla fanów gatunku polecam jako ciekawostkę, dla reszty świata niekoniecznie:)
7/10 – Film na pewno dobry, ale niestety zwiastun pokazuje niemalże całą fabułę filmu i przez to nie zostałam chyba niczym zaskoczona. Na pewno lepiej by mi się ten film oglądało bez "wiedzy" na temat kolejnych wydarzeń. Ogólnie polecam, choć tylko (aż?) 7/10, dobry ale bez zachwytu.
Proszę czekać…